Oryginalnie, moim ulubionym połączeniem jest fasolka z kopytkami; miałam trzynaście lat, jak po raz pierwszy w moim domu, fasolka wylądowała na talerzu w towarzystwie kopytek. Ale że najlepsze kopytka robi moja mama, nie odważę się nawet za nie zabrać. Przeglądając różne książki, natknęłam się na przepis na kluski kładzione z twarogiem. Okazało się, że świetnie pasują do fasolki. Płomienny romans na talerzu!
Żeby fasolka po bretońsku była dobra, liczą się dwie rzeczy: dobra suszona fasola (nie z puszki!) i cząber. DUŻO cząberu (cząbru).
Fasole moczymy w wodzie przez noc; wystarczy zalać ją w garnku wodą, tak żeby zakrywała fasolę i dodatkowo dolewamy ze dwa centymetry wody więcej. Na drugi dzień obgotowujemy na średnim ogniu, aż zmięknie. Na paczkę fasoli, daję zawsze pół kilo dobrego parzonego boczku. Obsmażam na patelni, żeby oddzielić tłuszcz i dorzucam do fasoli. Już zaczynam sypać cząber! Sporą łyżkę. Do tego, tym razem, udało mi się dorzucić pomidory z ogródka - soczyste, pachnące jeszcze latem. A że miałam tylko jednego pomidora bycze serce, dołożyłam też dwie łyżeczki dobrego przecieru pomidorowego. I jeszcze trochę cząberu. I soli, i świeżo zmielonego pieprzu. Teraz wystarczy zostawić na małym ogniu na trochę, aż wszystko się ze sobą połączy i nie trzeba dodawać zasmażki.
Jeśli chodzi o kluski, podaję przepis, który znalazłam; na potrzeby dużego obiadu, zmieniłam proporcję w przeliczeniu na kilo mąki. Oto on:
10 dag twarogu
20 dag ziemniaków
1 szklanka mąki
1 jajko
Sposób przygotowania: Ziemniaki obieramy, gotujemy, rozgniatamy i chłodzimy. Do tego dodajemy zmielony twaróg (ja zgniatałam ręką), jajko, mąkę, sól i odrobinę kurkumy i zagniatamy, Z ciasta odrywamy kawałki i zgniatamy w kulki lub "wałeczki" i rzucamy na zagotowaną, osoloną oraz z odrobiną oleju wodę. Przed wyciągnięciem z wody, jak tylko wypłyną na powierzchnie, oblewamy zimną wodą.
Kluski są miękkie i pyszne. Można je łączyć z różnymi sosami i dodatkami. Bardzo uniwersalny przepis i szybki w przygotowaniu, a przy okazji, jeśli zostaną Wam ziemniaki na drugi dzień, można je łatwo przemienić w kluseczki.
Same plusy!
Jeść, gotować, nie żałować!