Limit na słońce został chyba wyczerpany. A w moim mieszkaniu znów pachnie czekoladą. Suflety zawsze mnie intrygowały. Podobno nie tak łatwo je przygotować, podobno mają to do siebie, że lubią opadać. A mnie się udały. Za pierwszym razem. To mój debiut. Nigdy nie jadłam, nigdy nie robiłam. Aż do dziś. Taką oto kolację przygotowałam dla siebie i dla męża. Podczas gdy ja ledwo zjadłam swoją porcję, mój małżonek pochłoną całą resztę. Zjadłam ledwo bo suflety mocno czekoladowe i mimo, że czekolada gorzka, mało cukru to jednak można się zasłodzić. Moje wrażenia? Jeśli nigdy jeszcze nie próbowaliście to naprawdę warto. Bardzo delikatne cudo dosłownie rozpływające się w ustach :)
Składniki:
- 10 dag gorzkiej czekolady
- 3 białka
- 1 żółtko
- 1/3 szklanki śmietanki 30%
- 1 łyżka cukru pudru
- 1 łyżka kakao
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- szczypta soli
- tłuszcz do wysmarowania foremek
Czekoladę pokruszyć w misce, umieścić na garnku z gorącą wodą, rozpuścić na parze. Wlewać powoli śmietankę i mieszać, aż połączy się z czekoladą. Dodać cukier puder, mieszać chwile nad parą, aż się rozpuści, zdjąć miskę z garnka.
Do masy dodać żółtko, ubijać do uzyskania jednolitej konsystencji. wlać sok z cytryny i wsypać przesiane kakao, wymieszać. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Masę czekoladową delikatnie połączyć z pianą z białek.
Wysmarowane tłuszczem foremki do sufletów napełnić masą. Piec 20-25 minut w temperaturze 180ºC. Podawać zaraz po przyrządzeniu.
SMACZNEGO!