○ wegańskie 'brownie' cukiniowo-bananowe z domowym dżemem porzeczkowym
○ Brownie:
2 łyżki mąki owsianej
1-2 łyżki mąki kukurydzianej
łyżeczka miodu
łyżeczka cukru midałowego
1 łyżka kakao
1 mały banan
kawałek cukinii (ok. 100g)
łyżeczka oleju
łyżeczka sody
ew. odrobina wody do dolewania
Cukinię ścieramy na tarce i odsączamy z nadmiaru wody. Banana rozgniatamy widelcem na gładką masę. Miksujemy z resztą składników dolewając wody lub dodając mąki w razie potrzeby. Przekładamy do kokilki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w zależności od piekarnika.
I znów wymarzyłam sobie coś, co tylko pozornie łatwo zrobić. Bo niby czym trudnym jest cukiniowe brownie? Sprawa się jednak komplikuje, gdy wykluczamy z kuchennej gry jajka, mleko i jogurt naturalny. Myślałeś, że jesteś dobrym kucharzem/cukiernikiem? To spróbuj zrobić ciasto bez używania produktów odzwierzęcych! A jako, że 'kombinowanie', to moje drugie imię, znów postanowiłam zaryzykować i sama stworzyć przepis idealny.
Czy wyszło z tego coś dobrego? Zakalec :D. A przynajmniej mniej więcej tak prezentowało się wnętrze. Jednak o ile mi wiadomo, brownie ma zakalcowatą, wilgotną i ciągnącą konsystencję, więc można powiedzieć, że nie popełniłam żadnego błędu.
Na szczęście jeśli nie teksturą, ciasto broni się smakiem. Słodkie, mocno czekoladowe, z lekką, migdałową nutką. Sycące, ciężkie, kuszące zapachem. Niestety nie da się skończyć na jednym gryzie, tak bardzo jest dobre! I w dalszej konsumpcji nie przeszkadzają nawet obawy dotyczące konsystencji :D.
Zmiany, zmiany, zmiany. Wszędzie zmiany. Zmiany, które wprowadzam w ogromnych ilościach i krótkim czasie. Ale tak bardzo mi z tym dobrze! Czuję, że dojrzałam do tego wszystkiego. Chociaż obawy razem ze zwątpieniem towarzyszą mi na każdym kroku. Pokonuję je jednak dzielnie, staram się doskonalić na każdej płaszczyźnie. Zaczęłam kilka wyzwań. Wszystko to mi pomaga. Rozwijam się. Nie stoję w miejscu, a przynajmniej tak mi się wydaje. No i nareszcie mam jasne włosy! Ha!