Maj już się prawie skończył. Czujecie to? Ja jakoś nadal nie mogę w to uwierzyć. Dodatkowo codziennie dziwi mnie to, że nie muszę wstać do szkoły. Śmieszne uczucie. Trochę mi tego wszystkiego brakuje. Brakuje mi codziennego rytuału, szykowania się do szkoły, późniejszej drogi i pobytu tam, brakuje mi nawet odrabiania lekcji (choć nie zawsze mi się chciało). W sumie może nawet trochę nauki mi brak. Boję się, że moja głowa zrobi się leniwa. Muszę coś robić. Znaczy czytam dużo, to pomaga. Dzięki temu mam wrażenie, że nie jest jeszcze aż tak źle ;)
Może zajmę się angielskim. Zrobię jakieś fiszki i będę powtarzać. Jest to jakaś myśl!
Chętnie porozwiązywałabym zadania z matematyki. Lubiłam to!
1. czerwca w Poznaniu rusza rekrutacja. Jestem już zdecydowana, co do kierunków. Teraz pozostał tylko strach o wyniki matur. Dowiem się wszystkiego za miesiąc. Nie mogę o tym zapomnieć. Cały czas wracam do egzaminów myślami. Na dodatek rodzina non stop o nie pyta. Tak bardzo chciałabym już wszystko wiedzieć.
Na razie moje wakacje nie są zaplanowane. Rodzinnie chcemy pojechać w sierpniu nad morze. A poza tym, nadal nic nie wiem. Może to i lepiej :)