drożdżowe naleśniki (ze zwykłą | waniliową | bananową | czekoladowo-kawową ricottą*) i bananem
Wyczekiwałem tego dnia długo. Serio długo.
10 pełnych miesięcy czekałem na wakacje. Nie powiem, bo cały rok był bardzo przyjemny, i trochę mi przykro, że przygody z moją klasą skończą się już w następnym roku. Ale cieszę się, że mogę odpocząć 2 miesiące od tych głupoli :D
Wyczekiwałem również, co prawda tylko (aż!) tydzień, na ten piąteczek, gdyż oznacza on powrót do moich pysznych śniadanek! Dlatego rozpoczynam je (najpyszniejszymi na świecie, moimi wspaniałymi i cudownymi) naleśnikami 'nie byle jakimi', bo drożdżowymi. Ich przepyszność nie jest w stanie opisać żadne z miliona słów, które przychodzą mi obecnie do głowy. Bajka i marzenie.
Nadziałem je *ricottą wymieszaną z ubitym białkiem, dodając trochę waniliowego aromatu, kawy i nutelli, oraz połówkę banana. Czegoś takiego jeszcze nie jadłem...
Nie wiem tylko, czy naleśniki serio były aż takie dobre, czy po prostu tak je sobie wyobraziłem po słoiczko-miseczkowym odwyku! :D
30g mąki pełnoziarnistej
15g mąki pszennej
jajko
5g świeżych drożdży
120ml mleka
słodzidło
Drożdże rozpuszczamy w ciepłym mleku. Mąkę przesiewamy, wbijamy jajko, wlewamy mleko i miksujemy. Miseczkę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy w ciepłym miejscu na około godzinę (ja zostawiłem na 3 godziny). Po tym czasie smażymy naleśniki.
Poza tym, pierwszy raz jadłem ricottę. Jestem nią co najmniej zauroczony.
Ja wiem, że moje zdjęcia bardzo przypominają zdjęcia z innych blogów, ale co ja poradzę, że właśnie tak wyobrażam sobie idealne śniadania!