Kiedy kilka tygodni temu dostałam propozycję zostania ambasadorką Restaurant Week, nie wahałam się ani chwili z odpowiedzią. Już po poprzednich edycjach wiedziałam, że tych kilka październikowych dni obfituje w świetną kuchnię. Restaurant Week angażuje ponad 20 restauracji w samym Wrocławiu. Dzięki akcji uczestnicy mogą rezerwować stoliki i degustować trzydaniowe menu, którym zawsze towarzyszy pewna myśl przewodnia. To wszystko w cenie 39 złotych od osoby. W tej edycji hasło przewodnie to Towarzyskość to zdrowie.
Jako ambasadorka miałam okazję spróbować przed startem festiwalu potraw, które z tej okazji przygotowane zostały w Dinette (w Sky Towerze). Dinette jest dla mnie jednym z najciekawszych miejsc na kulinarnej mapie Wrocławia, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak zinterpretują myśl przewodnią. Nie ukrywam, że mieli wysoko zawieszoną poprzeczkę.
Na degustację wybrałam się razem z Martyną i po prawie półtorej godziny doszłyśmy do bardzo podobnych wniosków. Jakich? Zapraszam do lektury!

Dinette Sky Tower – menu podczas Restaurant Week Polska
W czasie trwania festiwalu menu Dinette składa się z przystawki, dania głównego i selekcji deserów. Ogromny plus za interpretację tematu, który kręci się wokół towarzystwa i czerpania przyjemności z jedzenia. Przystawka skomponowana jest na jednym talerzu tak, aby można było dzielić się nią w dwie osoby, tak samo dodatki do dania głównego. Dostępne są dwie opcje menu – mięsne i wegetariańskie.
Opcja mięsna:
Przystawka – smażone sardynki, mus z sera koziego, aioli z szafranem, pieczone warzywa korzeniowe
Danie główne – rostbef, kacze serca, mus z modrej kapusty, kiszone pomidory, piklowana cukinia, soczewica, miks sałat
Deser(y) – lody jabłkowe z rokitnikiem, creme brulee z pomarańczą, krem kawowy z bezą
Opcja wegetariańska:
Przystawka – duxelle, mus z sera koziego, pieczona warzywa korzeniowe, pieczywo
Danie główne – kalafior karmelizowany, piklowany burak, jarmuż, pomarańcza, oliwa szafranowa
Deser(y) – lody jabłkowe z rokitnikiem, creme brulee z pomarańczą, krem kawowy z bezą
Nasze wrażenia
Na początku, zanim o samych wrażeniach smakowych, wspomnę o obsłudze. Ta w Dinette jest doskonała. Kelnerka doskonale zna dania, dodatki, jest dokładnie w momencie, kiedy jest potrzebna, uśmiechnięta, pyta o wrażenia. Czułyśmy się „zaopiekowane” na 120%. Bardzo zwracam uwagę na obsługę w restauracjach, ludzie w Dinette są fantastyczni i profesjonalni, a przy tym życzliwi i po prostu, po ludzku, mili.

Wracając do samych dań. Zaczęłyśmy od przystawki, czyli smażonych sardynek z aioli szafranowym, warzywami korzeniowymi, pastą z koziego sera z cebulą i pysznego pieczywa. Bardzo przyjemna przystawka, która z jednej strony kojarzyła mi się z hiszpańskimi tapas, a z drugiej, dzięki warzywom korzeniowym, z polską kuchnią. Sardynki chrupiące, dobrze odsączone z oleju. Obłędna była pasta z koziego sera, którą prawie oblizałyśmy z talerza.

Moim osobistym faworytem całego wieczoru było jednak danie główne. Chociaż przyznam, że w pierwszej chwili nastąpił moment zdziwienia (jezu, danie główne z surowym ogórkiem i pomidorem? czy ja na pewno tego chcę?). No cóż, dość łatwo uległam złudzeniu
Na talerzu, wśród dodatków wylądował kiszony pomidor i piklowana cukinia. Były bardzo smaczne, jednak to mięso grało główną rolę. Świetnie usmażony, miękki rostbef a do niego pyszny sos demi glace i moje objawienie – kacze serca. Doskonałe, nigdy wcześniej jadłam. Całe danie ma w sobie mnóstwo smaku umami i jest po prostu przepyszne.


Na desery została nam znikoma ilość miejsca w żołądkach, bo przystawka i danie główne są naprawdę sycące. Jednak ciężko byłoby się nie skusić na 3 mini desery, które otrzymałyśmy na koniec. Dużym plusem deseru jest fakt, że każdy z nich ma inną nutę dominującą. Krem kawowy jest delikatnie gorzki (co dobrze „łamie” towarzysząca słodka beza), creme brulee jest słodki z rewelacyjną nutą pomarańczy (klasyka w świetnym wydaniu), a lody jabłkowe i rokitnik karmią nas kwaśną nutą. I to właśnie lody skradły moje serce. Przepyszny sorbet jabłkowy doskonale odświeża po całym posiłku. A wszystkie desery możemy z powodzeniem ze sobą łączyć, bo te smaki dobrze się uzupełniają.


Podsumowując – Dinette sprostało wysoko postawionej poprzeczce. Jedzenie jest pyszne, myśl przewodnia festiwalu zrealizowana w 100%, a atmosfera tego miejsca sprzyja częstym odwiedzinom!
Zostały jeszcze ostatnie stoliki, które możecie w trakcie Restaurant Week rezerwować. Sprawdźcie na restaurantweek.pl
A przy okazji chciałabym jeszcze gorąco zachęcić Was do odwiedzin wydarzeń towarzyszących Restaurant Week. Razem z magazynem KOCIOŁ przygotowaliśmy wystawę fotograficzną DO PODZIAŁU. W restauracji Mama Manousch będziecie mogli obejrzeć 15 niepowtarzalnych fotografii blogerów z magazynu KOCIOŁ. A w najbliższą niedzielę, o godzinie 18, zapraszamy Was na wernisaż wystawy.

Artykuł Restaurant Week – chodźmy do Dinette! pochodzi z serwisu Blog lifestylowy - olgaplaza.pl.