Jeśli chcecie mnie gdzieś zaprosić i w zaproszeniu przewijają się takie słowa, jak: dni Australii, jedzenie, wino, Karol Okrasa i jeszcze więcej wina, to cóż ja mogę rzec. Jestem Wasza. A jeśli do tego jestem osobą towarzyszącą Gosi i wiem, że podczas spotkania będą też inni znajomi (Sabina, Martyna), to już w zasadzie ubieram buty i jestem gotowa do wyjścia z domu.
Dlatego z przyjemnością zawitałam do Barbary w niedzielę, tydzień temu, aby świętować Dni Australii z marką Jacob’s Creek. Spotkanie zostało podzielone na części – w pierwszej mieliśmy stanąć przy garach i przygotować jedno danie inspirowane Australią. W drugiej natomiast pozostawało nam już jedzenie (i picie), bo dwie kolejne potrawy przygotował Karol Okrasa. Gotowanie oczywiście dopasowane było pod kątem win, których degustacja odbywała się przez całe spotkanie i tematu przewodniego, czyli Australii.
O sześciu, wybranych na ten wieczór, winach Jacob’s Creek, opowiadał nam ambasador marki, Wojciech Cyran. Dwie rzeczy są pewne – nikt nie zna tylu faktów na temat win w Australii i australijskich ciekawostek i nikt tak profesjonalnie nie siorbie wina w trakcie degustacji. Okazało się bowiem, że proces degustowania wina wymaga wydawania odgłosów. Ale przede wszystkim, co zawsze mnie martwiło, kiedy oglądałam sceny degustacji na filmach, nie wymaga wypluwania trunku. Czuję się dokształcona w temacie, bo po tym spotkaniu wiem już, jak prawidłowo otwierać wino, jak poruszyć wino, żeby móc powąchać pełen jego aromat i jak je pić, żeby docenić wszystkie nuty.
Podczas spotkania próbowaliśmy 6 win – 2 białych i 4 czerwonych. Mnie ogromnie ucieszył fakt, że tylko jedno wino było „w kierunku” słodkiego, w reszcie przeważała półwytrawna i wytrawna nuta. W czasie naszej uczty mogliśmy spróbować m.in.:
Równolegle do degustacji win odbywało się gotowanie. Na początku, pod okiem Karola Okrasy, przygotowaliśmy ekspresowego okonia morskiego z curry z makaronem ryżowym. To są zdecydowanie moje smaki, bo danie było mocno inspirowane Azją. Tak właśnie wygląda kuchnia Australii, można tam znaleźć prawie każdy rodzaj kuchni i inspiracji kulinarnych. Nasz okoń wylądował na talerzu w towarzystwie m.in. zielonej pasty curry, mleka kokosowego, pasty z tamaryndowca, czosnku, kapusty pak choy, kiełków, makaronu ryżowego i kolendry. Był przepyszny, a ja mam zamiar odtworzyć go w domu.
Następnie rozpoczęła się chyba najmilsza część spotkania, czyli wspólna biesiada. Najpierw pożarliśmy okonia, a następnie nadszedł czas na dania serwowane przez Karola Okrasę. Obie potrawy dobrał oczywiście pod serwowane wina. Miały australijską nutę, ale i polskie motywy. Najpierw na stole pojawił się polski jeleń. No nie cały jeleń, ale polędwica. Lekko surowa (co było strzałem w dziesiątkę, bo wszyscy okazali się miłośnikami wysmażenia w stopniu medium rare), w towarzystwie pieczonych buraków i sosu na bazie bardzo klasycznego australijskiego dodatku – vegemite. Vegemite sam w sobie jest bardzo intensywny i straszliwie słony. Ale w sosie był po prostu wyrazisty i świetnie komponował się z lekko słodkimi burakami i delikatnym mięsem.
Trzecim daniem była jagnięcina sous vide z pieczonymi warzywami (marchewka i pietruszka) z salsą z rzepy i pora. A do tego sos na bazie ciemnego piwa. Oczy mi się szklą ze wzruszenia na wspomnienie tej jagnięciny. Miękka, rozpływająca się w ustach, idealnie skomponowana z sosem i warzywami. Możecie zazdrościć.
zdj. Gosia Zabokrzycka, Martyna Sobka i Jacob’s Creek.
Artykuł Dni Australii z Jacob’s Creek pochodzi z serwisu Blog o prawie samych przyjemnosciach.