Niezależnie od tego czy chcesz schudnąć, czy nie zamierzasz zmieniać niczego w swoim wyglądzie, od czasu do czasu warto sprawdzić, czy wszystko jest jak należy. Sama zwracam dużą uwagę na to, co dzieje się z moim ciałem, dlatego szukałam sposobu, jak oceniać zachodzące w nim przemiany w sposób jak najbardziej obiektywny. Często łapię się na tym, że wydaje mi się, że jestem niewiarygodnie spuchnięta, podczas gdy okazuje się, że to tylko moje złe samopoczucie i emocje.
Ubrania - to najlepsza metoda, aby dostrzegać różnice i to w trójwymiarze. Oczywiście dotyczy to nierozciągliwych tkanin. Spodnie od dresu, czy legginsy z lycrą nie są najlepszym pomysłem, a mogą wręcz wprowadzić sporo zamieszania, gdy nagle zorientujemy się, że w niewiadomy sposób przybyło nam całkiem sporo. Rzecz jasna tego typu różnice są widoczne dopiero po dłuższym czasie. Ponadto gromadzenie wody, czy opuchlizna po treningu może dać podobny obraz jak warstewka tłuszczyku.
Waga - najpopularniejsze narzędzie do monitorowania postępów w odchudzaniu. Niestety ma wiele wad i jest bardzo zwodnicza. Po pierwsze wcześniej wspomniane gromadzenie wody objawi się także wyższym wskazaniem na wadze. Po drugie, i co ważniejsze, rozbudowa mięśni w czasie ćwiczeń to także kilogramy na plus (pisałam o tym
TUTAJ). Należy jednak pamiętać, że są to pozytywne kilogramy, ponieważ objętościowo tracimy. Kilogram mięśni zajmuje znacznie mniej niż kilogram tłuszczu. Idealnym rozwiązaniem jest waga z pomiarem procentowym poszczególnych składowych ciała. Najczęściej, poza ogólną masą, pokazuje cztery wartości, to znaczy procent mięśni, tłuszczu, wody i kości. Pozwala to realnie ocenić skąd bierze się dodatek lub ubytek kilogramów - czy to efekt ćwiczeń, odwodnienia, czy czegokolwiek innego.
Metr krawiecki - jako że nie każdy ma dostęp do wagi mierzącej procentowy skład ciała, zwykła tasiemka jest rozwiązaniem idealnym - proste, tanie i skuteczne. Kontrolując obwody w stałych miejscach wiemy, czy rzeczywiście rośniemy, malejemy, czy to tylko nasze złudzenie. Ważne, żeby pomiary wykonywać na tych samych poziomach - biust, talia, biodra, udo, i na czymkolwiek jeszcze nam zależy. Ponadto ma tą zaletę, że jest mały i poręczny, z tego względu zabieram go ze sobą na dłuższe wyjazdy, aby nie wrócić po miesiącu do domu z niemiłą niespodzianką.
Zdjęcia - to także świetna metoda, aby dostrzec różnice w naszym wyglądzie, lecz podobnie jak z ubraniami, najlepiej działa na przestrzeni dłuższego czasu. Jeśli macie taką możliwość, na początku przygody z dietą i ćwiczeniami zróbcie sobie zdjęcie przodem, bokiem i najlepiej tyłem. Oczywiście najłatwiej będzie w stroju sportowym lub bieliźnie. W ostateczności porównywanie choćby zdjęć z wakacji też może okazać się przydatne.
Jak widać nie ma narzędzia, które w stu procentach gwarantuje obiektywną ocenę zmian zachodzących w naszym ciele. Najlepiej używać wszystkich, lecz oczywiście nie popadać w paranoję - dodatkowy kilogram, czy centymetr nie są tragedią i możliwe, że to błąd pomiaru. Grunt to zachować zdrowy rozsądek.
Przy ocenie postępów ważne jest jednak kilka zasad:
Warunki - Dokonuj pomiarów w takich samych okolicznościach. Najlepiej zaraz po wstaniu, na czczo, przed treningiem. W ciągu dnia waga i wymiary mogą się ogromnie różnić choćby przez to co jemy i pijemy - waga czy centrymetr nie wiedzą, czy mamy dodatkowy bagaż w brzuchu czy na brzuchu.
Regularność - jeśli już chcemy oceniać swoje postępy dobrze sprawdzać jak nam idzie co jakiś czas. Idealnym rozwiązaniem jest prowadzenie tabeli z wagą i wymiarami. Sama taką mam i uzupełniam ją co dwa tygodnie.
Skoro mowa o regularności, istotne aby nie dokonywać pomiarów za często. Czasem dodatkowe kilogramy to kwestia posiłku z poprzedniego dnia, soli czy fazy cyklu. Trwałe zmiany są powolne, nie oczekujmy więc diametralnych zmian z dnia na dzień.
Podsumowując, jeśli zaczynasz się odchudzać obserwuj swoje ciało i kontroluj to, co się z nim dzieje. Nie traktuj jednak wszystkiego śmiertelnie poważnie, ponieważ takie kontrole mają Ci pomóc i mobilizować Cię do dalszej pracy, a nie być powodem stresu.
Grunt to nie wpadać w panikę, gdy tylko coś idzie nie tak, lecz podejść do tego jak najbardziej obiektywnie i sprawdzić czy błąd leży po naszej stronie, czy sprzętu.
Zapraszam Was też do obserwowania za pośrednictwem
Instagrama
Facebooka
źródło obrazków: Pixabay.com