Co prawda nie mam magicznego stetoskopu jak Dośka z serialu animowanego "Klinika dla pluszaków" (który pozwala ożywić zabawki i sprawić, by nie tylko bawiły się z Tobą szaleńczo, ale i szczerze odpowiadały na pytanie: "Co cię boli?"), ale mam miękkie serducho i tańczące szare komórki, a te w połączeniu z pokiereszowaną czy niedopieszczoną zabawką zwiastują metamorfozę (-y).
Gapcio i słoniczka Ela trafili do mnie (chyba nieprzypadkowo) w Dzień Dziecka. Oboje upolowani w second-handzie, przeszli niejedno. Jest w nich taki potencjał, że nie pozwoliłam im długo oczekiwać na operację "przemiana". Oto bohaterowie najbliższych odcinków "Kliniki dla pluszaków, że hoo hooo":
krasnoludek Gapcio
Kupiony za całe 5 złotych (sic!), mierzy ok. 30 centymetrów i jest wykonany częściowo z plastiku (korpus i nogi), częściowo z tworzywa sztucznego w dotyku przypominającego utwardzoną gumę (głowa, ręce, buty).
Diagnoza: brudasiec plamiasty i ohydontoza garderobiana
Leczenie: Trzeba biedaka umyć, pozbyć się zapachu "starego spoconego dziada" (jak określiła to moja mama ;)) i koniecznie uszyć nowe ubranko. Obecne nie odpowiada mi zarówno pod względem użytych materiałów, jak i wizualnie.
słoniczka Ela
Długo wędrowała po świecie, nim do mnie trafiła. Nie wiemy, co działo się z nią przed wylądowaniem w koszu z zabawkami w lumpeksie; potem pomieszkiwała na strychu u mojej chrzestnej, która po czasie podarowała ją mojej mamie ("może ty ją przerobisz"), a ta... mnie. Jest w kiepskim stanie: wszystkie części ciała miała już opatrywane i przyszywane, jednak nieskutecznie. Klapnięte ucho, luźne nogi (wiszące na jednej nitce), za lekko doszyte ręce. Wygląda skromnie i nieśmiało, jakby wstydziła się samej siebie...
Jest taka urocza... Przypomina mi troszkę urokliwe szmaciane lalki tildy, którymi zachwycałam się jako licealistka, jej głowa skojarzyła mi się z maskotkami marki Maileg. To właśnie ten kierunek myślowy nasunął mi pomysł, by zrezygnować ze wzorzystej tkaniny i uczynić uszy (oraz ubranko) bardziej uniwersalnymi. Ach, i to filcowe serduszko!
Nie martw się słoniczko, uratujemy Cię!
(Imię słoniczka zawdzięcza po części serialowi animowanemu, który swego czasu oglądał Mały John - nie ma co prawda czerwonego kapelusza, ale imię do niej pasuje ;), po części Lady Marion, która miała mieć na imię Elżbieta, ale w końcu zmieniliśmy zdanie. ;))
Diagnoza: zdekompatybilność kończynowa z klapniętozą uszną oraz luźnosukienistość spadkowa
Leczenie: Operacyjne usunięcie wszystkich kończyn, zabliznowanie ubytków, ponowne doszycie kończyn (bardziej porządne), wymiana ucha środkowego. Wizyta u stylistki, która pomoże dobrać nową garderobę.
Ciąg dalszy nastąpi...