Nie podołałam świątecznym wyzwaniom. I muszę przyznać sama przed sobą, że nie postarałam się. Przynajmniej nie wystarczająco. Jakby to ładnie ująć… świadomie uniknęłam dyskomfortu psychicznego. Uniknęłam wyrzutów sumienia. Niestety nie tym co powinnam, bo niesmak, że znów nie dałam rady wcale nie jest lżejszy do zniesienia.
Założyłam, że to za wcześnie. Że te święta były mi nie po drodze. Za szybko, jeszcze nie na tym etapie mojego całego ,,recovery”, które teoretycznie trwa od stycznia, a ja w miejscu stoję. I zaczęłam się zastanawiać czym są Święta Wielkanocne. Zajączki, sałatki, kurczaczki, żurki, jajeczki, mazurki, pisanki, baranki. Ani razu w okresie przedświątecznym nie usłyszałam słowa zmartwychwstanie. A to przecież właśnie o nie chodzi. Nie, ja kościółkowa nie jestem, ale w tym przypadku święta, zmartwychwstanie zmusiły mnie do refleksji. To symbol. Te święta nie były za wcześnie. Może to właśnie moment, żeby w tym czasie, który uważam za swój najgorszy, za beznadziejny wręcz, powstać z martwych. Wrócić do świata żywych. Przezwyciężyć to co złe.
Miłego dnia :)
Lodowy, bananowo- arachidowy koktajl jogurtowy z ziarnem kakaowca Truskawki, pomelo, bakalie
Przepis:
Duża garść plastrów mrożonych bananów
Kubeczek (180g) jogurtu naturalnego
1 czubata/ 2 płaskie łyżki PB2
Garstka ziaren kakaowca
Wszystkie składniki poza ziarnem kakaowca dokładnie blendujemy. Przekładamy do szklanki, chowamy do zamrażalki na jakieś 15 min przed podaniem.
Pam.