Wracałam sobie wczoraj do domu, zatrzymał mnie portier: ,,paczka dla pani”.
Zaklęłam w duchu: ,,Kurdę, dlaczego Ci starzy lokatorzy jeszcze adresu nowego nie podali i ciągle jakieś przesyłki do nich dostaję". Pam, pomyśl zanim pomyślisz.
Paczka- wyciskacz łez. Paczka, która oprócz kilku ,,smacznych” wspaniałości zawierała najpiękniejszy list i wywołane zdjęcia. Poznaliście mnie już na tyle, że pewnie wiecie, że ja to zawsze mam coś do powiedzenia, ale wczoraj zabrakło mi słów. Kompletnie zabrakło mi języka w gębie. Dziękuję?
Czy słowo ,,dziękuję" jest w stanie oddać chociaż jeden z odcieni wywołanych emocji? Myślę, że nie, ale z braku innych słów dziękuję.
Wczoraj zdecydowanie był ,,mokry dzień”. Z rana film Ewy, później ta paczka, dostałam też śliczne kwiatki od taty zupełnie bez okazji, następnie zmokłam na deszczu, gdy mój parasol postanowił wywinąć fikołka na drugą stronę, a wieczorem byłam z przyjaciółką na ,,Małym Księciu".
Limit wzruszeń wyczerpany!
To wszystko przeplatane śmiechem, żartami, kilkoma pomyślnie załatwionymi sprawami, bananem na twarzy (i niejednym w żołądku).
Nie wiem czy zawsze tak było, a ja zaślepiona nie dostrzegałam jak pięknie może być, czy to jakieś Duszki postanowiły mi wywrócić życie i światopogląd do góry nogami.
Czasami mam wrażenie, że radość rozsadzi mi serce, czasami czuję się tym aż przytłoczona.
Mam ochotę, siłę i energię, żeby chodzić po ścianach.
I nie potrzebuję w tej chwili do szczęścia najlepiej wypieczonych babeczek, wysmażonych placków, czy ultracienkich naleśników. Talerz pyszności wystarczy mi w stu procentach.
Mrożone banany z sosem czeko- mięta
Borówki, maliny, śliwki
Jogurt naturalny z pyłkiem
Świeże daktyle, suszone figi i rodzynki, orzechy brazylijskie
Pam.