Wróciłam wczoraj do domu głodna jak wilk.
Głód. Podstawowe uczucie towarzyszące nam od dziecka. Pierwszy powód, dla którego wrzaskiem, rykiem, płaczem musimy zacząć komunikować się z otoczeniem, aby go zaspokoić. Zaznanie zaspokojenia podstawowej potrzeby- źródła życia- jedzenia bezradnego niemowlęcia w każdym calu zależnego od innych, leżało w rękach rodziców.
Czy to z tego powodu zrodziła się taka potrzeba kontroli? Podkreślenie, że podejmowanie decyzji należy już tylko do mnie. ,,Patrzcie, potrafię nie jeść kiedy chcę, jak długo chcę, mam panowanie". Takie to zgubne, w imię podkreślania swojej niezależności potrafimy odciąć się od źródła energii, życia.
Zatracamy zdolność rozpoznawania głodu, wypieramy go, nie godzimy na niego, wstydzimy. Sygnał utrzymujący nas przy życiu, jaki daje nam nasz własny organizm, obracamy przeciw sobie, traktujemy jak wroga.
Dlatego odzyskanie prawdziwej kontroli, zdrowej kontroli, zdrowych i normalnych stosunków z jedzeniem, zaprzyjaźnienie się z nim na nowo, opanowanie na nowo umiejętności jedzenia jest tak trudną drogą.
Czując wczoraj głód dostrzegłam, że ja swoją relację naprawiłam. Odzyskałam kontrolę. Jedzenie mną nie rządzi.
Tak kurczowo trzymałam się tych swoich świętych godzin pięciu posiłków głównie z obawy przed poczuciem głodu. Wiedziałam bowiem, że jest to dla mnie uczucie zwodnicze. Głód był dla mnie bodźcem spustowym. ,,Skoro już jestem głodna i to znoszę, to może zrobię sobie wyzwanie i pociągnę tak jeszcze trochę i jeszcze.” Prosta droga do nawrotu choroby. Głód poza irracjonalną satysfakcją i poczuciem kontroli, sam w sobie jest dla mnie dość przyjemnym uczuciem. Jakkolwiek źle to zabrzmi. Broń Boże nie mówię o momentach, w których robi mi się słabo, kręci w głowie i wręcz mdli. To są uczucia okropne. Jednak pierwsze burknięcie w brzuchu, lekkie ssanie niczym łaskotki nie jest dla mnie uczuciem nieprzyjemnym (nie linczujcie mnie za to, nie chcę być źle zrozumiana). Dlatego właśnie chciałam unikać momentu głodu, aby nie ulec. To tak cienka granica, łatwo ją przekroczyć.
Obecnie, gdy pozwalam sobie zatracić się w różnych zajęciach, często o jedzeniu przypomina mi się dopiero po ich zakończeniu. Ciche buuuurb nie jest już zapalnikiem dla destrukcyjnych myśli, ale wiadomością. Niczym sms daje mi znak, że pora zatankować, by mieć siłę do dalszego działania.
Więc gdy czuję głód, siadam i jem. Nie odmierzoną porcję, nie X gramów czy X sztuk. Jem aż zaspokoję głód, poczuję nasycenie, które jest o wiele przyjemniejszym uczuciem. Odpowiednio odżywiany organizm zaufa i da odpowiednio znać, w którym momencie przestać. Nie leży w jego interesie aby obeżreć się jak prosiak, doprowadzić się do otyłości, to także jest dla niego niekorzystne, więc w odpowiednim momencie da znać. Trzeba się tylko nauczyć mu ufać, a on zaufa nam, to przyjdzie z czasem, cierpliwość i konsekwencja są najważniejsze. W tym celu potrzebny jest talerz, sztućce lub palce, odpowiednia dawka jedzenia, palnik, lodówka, sklep, wiele innych. Nie zegarek. Zegarek jest potrzebny, żeby wiedzieć za ile przyjedzie pociąg, nie spóźnić się na spotkanie. Jedzenie z zegarkiem niewiele mają wspólnego.
Nasz organizm to cholernie mądra ‘rzecz’ i sam wie co dla niego najlepsze, warto go słuchać.
Gratulacje tym, którzy doczytali. Piszę ostatnio dosyć sporo tego typu postów, bo potrzebuję wyrzucać z siebie pewne rzeczy. Terapię mam już rzadko. Kiedyś żaliłam się tu jak było mi źle, teraz dzielę się jak jest mi dobrze, a jeśli komukolwiek w jakikolwiek sposób może to pomóc w zrozumieniu, że każdy może jeśli tylko chce- to super :)
Miłego dnia! :)
Kokosowo- truskawkowa gryczanka lodowa z porzeczkami, borówkami, morwą białą i tahini
Przepis:
60g kaszy gryczanej niepalonej + zimna woda
Ok. 1/2 szklanki wody kokosowej
Ok. 1/3 szklanki mleczka kokosowego
Łyżka mąki kokosowej
Pełna łyżeczka nasion chia
Garstka wiórków kokosowych
Łyżeczka cukru kokosowego
Szklanka mrożonych truskawek
Kaszę opłukujemy pod bieżącą wodą i zalewamy zimną wodą na ok. godzinę. Po tym czasie opłukujemy ponownie i zalewamy na noc wodą i mleczkiem kokosowym. Rano blendujemy z mrożonymi truskawkami, mąką kokosową i cukrem. Dodajemy chia, mieszamy. Odstawiamy jeszcze na chwilę do zamrażalki. Podajemy z dodatkami.
Pam.