Zrobiłam to! Mogłam to zrobić już dawno temu.
Ograniczał mnie jedynie strach. Obawa, że nie dam rady, że nie podołam, zacznę i nie skończę, zwyczajnie tchórzyłam. Bałam się, że nie uda mi się wytrzymać. Jak też pogodzić takie zajęcie z jedzeniem?
W lutym byłam u lekarza, cały czas nosiłam się więc z zamiarem, że może jednak. Zabrakło mi odwagi.
W piątek robiąc zdjęcie do paszportu zrobiłam jeszcze jedno. Po weekendzie.
Wczoraj- następny krok. Na PKK miałam czekać 2 dni, a dostałam od ręki. Nie ma zmiłuj, już się dłużej nie będę zastanawiać. Zapisałam się wczoraj na kurs prawa jazdy. Nie ma odwrotu.
Wiem, że dla większości z Was to pewnie dziwne, że tak to przeżywam, ale dla mnie to jest coś ogromnego. Pokonanie jednej z największych obaw. Panicznego lęku wręcz. Zawsze powtarzałam sobie ,,Jak będę gotowa. zdrowa to to zrobię, jak będę już wolna. Kiedyś”. Łatwiej było mi wyprowadzić się z domu! Nie wiem dlaczego napawało mnie to takim strachem. Nadal się obawiam, ale duma z samej siebie jest o wiele większa. Zaczynam w poniedziałek.
Słowa taty ,,Ty mały krętaczu, nic mi rano nie powiedziałaś”, a przy tym ta ojcowska duma, bo przecież on o tych wszystkich obawach wie.
Cały dzień byłam w takich skowronkach, że nawet nie przejęłam się specjalnie tym, że szybka w telefonie mi pękła. Taka artystyczna pajęczynka powstała…
Po tym poszłam kupić w końcu nowe buty do biegania. Przemiły pan wziął mnie w obroty, wrzucił na bieżnię, stworzył profil moich stóp, biegałam w 7 albo 8 parach butów, w różnych butach na stopie lewej i prawej. Dawno tyle czasu w sklepie nie spędziłam. Misja zakończona sukcesem.
Wieczorem wzięłam je na chrzest bojowy i powiem szczerze- to nie buty, to sprężyny kozicy :D
W międzyczasie zrobiłam obiad sypiąc do garnka soczewicę prosto z torebki, kaszę bezpośrednio z opakowania. Uczę się jadać odpowiednie porcje nie ważąc wszystkiego. Wagę kuchenną wyjmuję jedynie do ważenia mąki. I tego się oduczę.
Piszę o tym nie dlatego, że mam potrzebę napisania ,,kochany pamiętniczku wczorajszy dzień…”, a dlatego, żeby pokazać, że każdy dosłownie KAŻDY może pokonać własne demony. Nieważne czy to demony związane z kotletem na talerzu, życiem społecznym czy głupim prawkiem, czy z czymkolwiek innym. Cierpliwość, praca i czas- klucz do sukcesu.
A to kiedy i za którym razem mi się uda zdać to już zupełnie inna bajka :P
Na wspaniały humor, wspaniałe, proste śniadanie:
Jogurtowe lody: banan- maliny z ziarnem kakaowca, czereśniami i tahini
Czereśnie, borówki, brzoskwinia ufo, porzeczki, truskawki
Świeże daktyle z masłem orzechowym, migdały, figi suszone
Przepis:
Kubeczek jogurtu naturalnego
Garść plastrów mrożonego banana
Szklanka mrożonych malin
Garstka ziarna kakaowca
Owoce wyjmujemy na 5 minut, blendujemy z jogurtem naturalnym, mieszamy z kakaowcem i odstawiamy do zamrażalki na chwilę przed podaniem.
Pam.