Niemało zmęczona, niewyspana, jakoś dziwnie w środku napięta.
Czuję, że głowa powoli zaczyna mi pękać, wychodzę na zimne wieczorne powietrze i w końcu mam chwilę dla siebie. Choćby to 5 minut po północy. Bardzo przyjemne myśli płyną. Delikatne, przyjemne, kojące, ciche, nienatrętne. Chciałabym je gdzieś spisać, ale to zniszczyło by chwilę, naruszyło idealną harmonię. Chciałabym je wypowiedzieć, ale zawieszam się nim wydam pierwszy dźwięk. Jeszcze chwilę chcę posłuchać tej ciszy. I po stokroć dziękuję jednemu z bliżej nieokreślonych sąsiadów za wieczorne granie niezwykle duchowej muzyki, wprowadza w niesamowity nastrój. Znów nie udało mi się zasnąć wczoraj, a dopiero jutro.
Może jak w końcu się wyśpię, to napiszę tu coś mądrzejszego ;] Obudziłam się rano zupełnie bez pomysłu na śniadanie.
Ochota na wszystko i na nic.
Gdyby nie to, że dotknęłam kiwi i zapadł mi się w nim palec, to chyba bym się nie zdecydowała :P
Przyznam, że na smaczne mi to wyszło, lubię ostatnio taką prostotę :)
Koktajl mleczny : banan- kiwi z pistacjami i chia
Jabłko z masłem orzechowym, nutellą płatkami owsianymi i wiórkamiPytania?Pam.