Jeżeli na samą myśl o surowym mięsie wasza wrażliwość wyjeżdża windą na ostatnie piętro i womituje przez barierkę, ten wpis nie będzie dla was. Jednak w skrytości ducha liczę na to, że przewalczycie wstręt i przygotujecie na zbliżające się hulanko noworoczno–karnawałowe tą najpopularniejszą polską przystawkę. Jak wiadomo, nic tak nie wchodzi pod wódkę, jak tatar. Tatar, czyli befsztyk tatarski.
Tak, moi Państwo, dzisiaj będziemy jeść jak ludy dzikie – surowiznę. Legenda głosi, że Tatarzy wozili pod swoimi siodłami koninę. Ta ulegała skruszeniu i rozdrobnieniu. Podobno wozili, żeby ochronić grzbiety końskie przed obcieraniem przez siodła. Mięso potem dawano psom. Mam nadzieję, że tego nie jedzono, bo walory estetyczne, smakowe i zapachowe musiały być dość intensywne i niepozostające w obojętności do zdrowia. Nie wiadomo kto wymyślił określenie befsztyk tatarski. Befsztyk oznacza potrawę bezwzględnie z wołowiny. Może skoro surowa wołowina, a Tatarzy długo byli kojarzeni z dzikim hordami, to połączenie tego dało befsztyk tatarski? Diabli wiedzą. W każdym razie nie jest to danie polskie, acz najpopularniejsze w Polsce, również znane i praktykowane w różnych krajach.
Prawdziwy tatar, ten klasyczny i taki, który podaje się z pietyzmem i z różnym skutkiem w niezliczonej ilości przybytków gastronomicznych, jest tylko i wyłącznie siekany. Wymaga to wprawnego posługiwania się nożem, ostrym nożem. Więc jeśli dacie mięso zmielone (dwa razy zmielone), nikt nie urwie wam głowy i nie pójdziecie do piekła. Do tatara najlepsza jest polędwica wołowa, ze względu na delikatny smak i miękkie mięso. Cena polędwicy w sklepach doprowadza do palpitacji, więc możecie poeksperymentować z ligawą, czy chudą łopatką – ważne, żeby było maksymalnie świeże i nieprzerośnięte tłuszczem.
Gotowi? Dacie się przekonać? Przed Państwem befsztyk tatarski.
Potrzebujemy:
- 0,5 kg dobrej jakości mięsa wołowego (ilość na 3 osoby lub dwie głodne)
- łyżka oleju
- sól, pieprz
- 3 ogórki konserwowe
- ok. 10 pieczarek konserwowych lub marynowanych grzybów leśnych
- 1 słodka cebula
- musztarda Dijon
- żółtka – 3 sztuki (każde osobno)
- opcjonalnie – marynowany pieprz, anchois, kapary
Posiekane lub zmielone mięso doprawiamy olejem, solą i pieprzem. Nie maltretujcie mięsa przyprawą do zupy, tą na M. O niebo lepszy jest w tym wypadku świeży lubczyk. Mięso jest delikatne, sól i pieprz mu wystarczą. W mięsie robimy wgłębienie i wlewamy ostrożnie żółtko. Jajka wymoczcie przez chwilę w gorącej wodzie z dodatkiem octu, zapobiegnie to ewentualnej salmonelli, która lubi mieszkać na skorupce. Do tego dajemy pokrojone bardzo drobno cebulę, ogórki i grzyby. Musztardę podajemy osobno – mięso zaczyna się marynować w musztardzie i zmienia się jego struktura i smak. Fajnie wyglądają ułożone talerze – mięso z dodatkami, dla każdego porcja. Widziałam zdjęcia, gdzie wszystko jest wymieszane razem lub wielki półmisek dodatków z wyspą smutnego mięsa ubarwionego żółtkiem. Mało fajne. Podanie każdemu fajnie wypasionego talerza, nie dość, że jest eleganckie, to jeszcze czyni z was gospodynię idealną. Nie bójcie się surowego mięsa. Spróbujcie.
Post Tatar czyli befsztyk tatarski pojawił się poraz pierwszy w LADY KITCHEN.