kochani,
W Japonii miałam okazję sprobować wielu japońskich słodkości. Niektóre były pyszne, inne mniej :P Chodząc ulicami Kumagaya’i odnajdywaliśmy małe cukierenki czy piekarnie, w których kupowaliśmy coś na spróbowanie. Tak właśnie stało się z typowym japońskim przysmakiem zwanym „Daifuku”(大福). Zjedliśmy go nieświadomie, że to jeden z tych klasycznych, koniecznych do zaliczenia. Jest to popularny, tradycyjny japoński przysmak; jakby miękkie japońskie kluski zrobione z mąki ryżowej (mochi) nadziane pastą z czerwonej fasoli azuki. Istnieje wiele odmian Daifuku, różniących się ze względu na farsz i kształt. Najczęściej spotykane jest „strawberry Daifuku” czyli mochi z truskawką w środku. Jako ciekawostkę powiem Wam, że słowo „fuku” języku japońskim oznacza szczęście :)
Zdjęcie zapożyczone ze strony justonecookbook.com z ciekawymi japońskimi przepisami :)Innym japońskim przysmakiem jest Taiyaki (鯛焼き) czyli ciasto w kształcie ryby wypełnione nadzieniem z czerwonej fasoli azuki. Jest to bardzo popularna przekąska sprzedawana przez sprzedawców ulicznych, na targach i festiwalach. Kupiony przez nas miał w środku budyń śmietankowy, a wybrałam na hybił trafił , gdyż oczywiście nie rozpoznawałam japońskich znaków. Taiyaki można porównać do miękkiego gofra z nadzieniem :)
Baltazarkowi bardzo zasmakował też przysmak zwany Dorayaki (どら焼き). Jest to słodkie nadzienie z czerwonej fasoli azuki (tak, znowu :P) znajdujące się pomiędzy dwoma puszystymi naleśnikami. Mały pożarł ten przysmak w kilka sekund :) Przepyszne też okazało się owalne ciasto Baumkuchen (バ ー ム ク ー ヘ ン) lub po prostu keeki (ケ ー キ), które jest jednym z najpopularniejszych wypieków w Japonii. Bardzo przypomina polskiego sękacza i jest popularny w wielu częściach świata pod różnymi nazwami. Zjedliśmy go z Baltim w ogromnym pośpiechu; chodziło o to kto zje więcej, był wyjątkowo pyszny. Ten ze zdjęcia poniżej był waniliowy. To było po prostu boskie w smaku :) Ciasto keeki często przekazywane jest w prezencie gościom weselnym, ze względu na kształt przypominający obrączkę.Innym niewiarygodnie ciekawym smakołykiem produkowanym i znanym jedynie w Prefekturze Saitama jest Gokabou (五家宝) . To słodzone ryżowe ciasto, zmieszane z cukrem, następnie uformowane w cylinder. Zapakowane w arkusz wytworzony przez syrop skrobiowy i proszek sojowy, którym jest też pokryte. Bardzo często przekazywane jest jako prezent z Saitama. Bardzo blisko hotelu znajdowała się mała niepozorna piekarenka (軍配本舗 中家堂), zaszliśmy do niej idąc na plac zabaw i kupiliśmy ciasteczka ikkaya. Pani od razu polubiła Baltika i jak to on dostał gratis ciasteczko, które bardzo mu smakowało :) Oczywiście przywieźliśmy opakowanie ciasteczek do Polski :)W Japoni bardzo dużo słodyczy jest zielonych, zawierają matchę – tradycyjną japońską zieloną herbatę. Używana jest oczywiście podczas typowej japońskiej ceremonii pici herbaty, ale także do makaronu soba, słodyczy, ciast i lodów :) Uwierzycie, że przy użyciu kilku mokrych chusteczek doprowadziłam go do porządku? :) Tak mu zasmakował ten lód, że za nic na świecie nie pozwolił go sobie zabrać. Taki mały zadziorny Shrek jedzący swojego loda w Kyoto podczas wizyty w lesie bambusowym :)
Nie można nie wspomnieć o japońskich KitaKat’ach, których znajdziemy praktycznie każdy smak. Ja spróbowałam o smaku zielonej herbaty, ale do Polski przywieźliśmy o smaku lodów i sernika :)Jedliśmy też Mikan Jelly (みかんゼリー) czyli pomarańczową japońską galaretkę, podawaną latem w alternatywnie lodów :)Poza pomarańczową zaliczyliśmy też galaretkę o smaku kawy.
Japonia okazała się bardzo smaczna w zakresie słodkości :) Fajnie było spróbować tylu nowych, ciekawych rzeczy. Bardzo wiele z nich poznaliśmy dzięki Takou San’owi, koledze z pracy Krzysia, który zabrał nas na zakupy i pokazał co musimy spróbować z typowo japońskich słodkości. Poza tym okazał się super wujkiem dla naszego Baltika :) Dziękujemy Takou San za wszystko :)Do następnego :)