Wśród osób dbających o linię, uprawiających sport, jest od pewnego czasu boom na kuloodporną kawę (bulletproof coffee). Za jej rozpropagowaniem stoi Dave Asprey, który po podróży do Azji, gdzie pije się herbatę z dodatkiem masła, przygotował podobnie kawę. Zaletą takiej kawy jest wzrost energii – z jednej strony kofeina, z drugiej łatwo przyswajalne, zdrowe tłuszcze. Podobno hamuje również łaknienie. Dla mnie to kulinarna ciekawostka i smaczne połączenie. Z opcji kaw bez mleka, ta (poza espresso) smakuje mi najbardziej. A to dzięki lekko kokosowemu smaku (koniecznie musicie do tego użyć dobrej jakości oleju, nierafinowanego). Nie traktuję jednak tej kawy jako alternatywy śniadania, zdecydowanie wolę zjeść pełnowartościowy posiłek. W ciągu dnia taka kawa to jednak niezły kop i traktuję jako deser. I jak wszystko, z umiarem :)
Składniki (na 1 porcję):
- 2 łyżeczki świeżo zmielonej kawy (dobrej jakości, darujcie sobie rozpuszczalną)
- 1 łyżeczka klarowanego masła
- 1 łyżeczka oleju nierafinowanego oleju kokosowego (ważne, aby olej był niefiltrowany, najwyższej jakości o smaku kokosa)
- opcjonalnie szczypta cynamonu
Sposób przygotowania:
- Zaparz filiżankę kawy w ulubiony sposób (kawiarka, dripper lub ekspres).
- Zmiksuj w blenderze gorąca kawę z klarowanym masłem i olejem kokosowym do połączenia składników (rozpuszczenia tłuszczy).
A tu kuloodporna kawa wg Dave’a Asprey’a:
Zapisz
Zapisz