Przeglądając ostatnio książki Jamiego, natknęłam się na przepis: kalafior pieczony z kminkiem, kolendrą i migdałami. Jak tylko zobaczyłam składniki i zdjęcie, od razu wiedziałam, że go zrobię. Trochę go jednak zmodyfikowałam - nie dodałam kminku i zrezygnowałam z różyczek kalafiora (Jamie tę potrawę robił z blanszowanych różyczek). Właściwie to od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia steków z tym warzywem, więc postanowiłam dwa przepisy ze sobą połączyć. I tak oto wyszło spod moich (powiedzmy, że) chorzowskich rąk, to co wyszło. Fajnie, bo czuć intensywność przypraw, ale smak kalafiora pozostał.
Składniki:
1 kalafior
1 łyżeczka ziaren kolendry
1 suszone chili
garść płatków migdałów
sok z małej cytryny
olej rzepakowy
sól
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 200 stopni. Kalafiora kroimy wzdłuż na plastry o grubości ok 1-2 cm. W moździerzu tłuczemy kolendrę, chili i płatki migdałów. Plastry lekko natłuszczamy olejem, skrapiamy sokiem z cytryny i posypujemy przyprawami, dodatkowo solimy (z obu stron). Układamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy około 20 minut - aż do miękkości kalafiora i zrumienienia.