Zrobiłam wczoraj przegenialną potrawę z fasoli. Nie podzielę się jednak z Wami przepisem, ponieważ praktycznie wchłonęliśmy ją od razu. Dziś My, z oczami biednego pudla, zmusił mnie do zrobienia powtórki. Robię ją więc ponownie, w najbliższych dniach przepis pojawi się na pewno. Żeby nie przesadzić z ilością fasoli w tym cudzie (bo oczywiście ugotowałam jej za dużo), część z niej po prostu odłowiłam i postanowiłam wykorzystać do pasty do kanapek. Jedyne co mi przyszło do głowy, to zmiksowanie jej z pieczoną papryką. A jak pieczona papryka, to czosnek, kumin i kolendra. Było pysznie. W lodówce znalazłam jeszcze trochę zieleniny w postaci rukoli. I wyszło, to co wyszło. Ekstra!
Składniki:
1 szklanka ugotowanej fasoli (ja użyłam pięknego Jasia karłowatego)
pół czerwonej papryki
1 duży ząbek czosnku
1/4 łyżeczki mielonego kminu rzymskiego
1/4 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżki oliwy extra virgin
parę liści rukoli (opcjonalnie)
olej rzepakowy
sól
pieprz
Paprykę oczyszczamy, lekko skrapiamy olejem i pieczemy około 30 minut w 180 stopniach - musi być lekko przypalona i miękka. Po upieczeniu, wkładamy ją na 15 minut do woreczka foliowego, to pozwoli nam łatwiej zdjąć z niej skórkę. Obraną paprykę, fasolę, czosnek, oliwę i przyprawy miksujemy. Pastę podałam z pełnoziarnistym pieczywem i rukolą.