Pączki, ech te pączki! Kocham was wszystkie, ale w szczególności i z wielką namiętnością, kocham pączki domowej roboty. Jeśli ktokolwiek z Was zachwyca się świeżymi pączuszkami prosto z cukierni, spróbujcie przygotować je sami. Jestem pewna, że na zawsze zmienicie zdanie.
Pączki domowej roboty są inne. Lepsze. Ciężko mi słowami opisać dlaczego. Moje śliniawki zaś mogły by opowiadać o tym bez końca. Nawet teraz, jak dla Was piszę, muszę w kółko przełykać ślinę, bo już mam na nie ochotę. No niestety, takie pączuchy są też bardzo niebezpieczne. Nie da rady zjeść jednego. Można zjeść pięć, sześć, a nawet osiem. O zgrozo! Dobrze, że Tłusty Czwartek jest raz w roku bo skończylibyśmy marnie. A tak, możemy z godnością celebrować dzień łasucha. Serdecznie Was zachęcam do spróbowania swoich pierwszych, domowych pączków. Jestem pewna, że Wasz świat wywróci się do góry nogami!
Pączki:
- 1 kg mąki pszennej
- 50 gramów świeżych drożdży
- 150 gramów cukru
- 500 ml mleka
- 6 żółtek
- 1 jajko
- 100 gramów masła
- 1 cukier waniliowy
- 40 ml spirytusu
- 1 cytryna (sok i skórka)
- pół łyżeczki soli
- olej do smażenia
- gęsta konfitura do nadziania
- cukier puder do posypania
-sok z cytryny do lukru
Przygotować rozczyn. Do dzbanuszka wkruszyć drożdże i zasypać 2 łyżkami cukru. Zalać połową szklanki ciepłego mleka. Ważne by nie było gorące, bo "zabije" drożdże. Dokładnie wymieszać. Następnie dodać 6 łyżek mąki i rozetrzeć by nie miało grudek. Odstawić w ciepłe miejsce, przykryte ściereczką do wyrośnięcia, na ok. 30 minut. Po tym czasie, do dużej miski przesiać mąkę, wymieszać dobrze z rozczynem drożdżowym. Dodać wszystkie pozostałe składniki poza tłuszczem. Dokładnie wyrobić przy pomocy miksera z końcówkami do ciasta drożdżowego lub haka. Wyrabiać kilka minut, aż ciasto będzie elastyczne i jędrne. Dodać rozpuszczone masło i ponownie wyrobić. Z masy formować kulę i przełożyć do miski wyspanej mąką. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny. Ciasto ma podwoić swoją objętość. Następnie wyjąć je na stolnicę, lekko wyrobić. Rozwałkować lekko by było bardziej płaskie. Przy użyciu szklanki wykrawać kółka z ciasta, lekko rozciągać w palcach. Na środek kłaść po niewielkiej łyżeczce gęstej konfitury i zaklejać brzegi, formując kulkę. Ostawiać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i posypaną mąką do niewielkiego, ponownego wyrastania. W dużym rondlu rozgrzać olej. Nie powinien jednak być zbyt gorący bo pączki zbyt szybko się spalą, zaś będą surowe w środku. Najlepiej sprawdzić stopień rozgrzania wrzucając niewielki kawałek surowego ciasta i obserwując. Jeśli smaży się w miarę powoli, nabierając złotego koloru, powinno być ok. Jeśli zaś bardzo szybko ciemnieje, warto zmniejszyć trochę ogień. Wyrośnięte pączki wrzucamy na olej i obserwujemy. Przy użyciu wykałaczki do szaszłyków podglądamy pączki od spodu, sprawdzając stopień wysmażenia. Domowe pączki są zwykle ciemniejsze niż te sklepowe, ale nie powinny być zbyt ciemne. Kiedy spód ma odpowiedni kolor przewracamy pączka na drugą stronę, używając patyczka. Po usmażeniu wyciągamy łyżką cedzakową na papier kuchenny do odsączenia tłuszczu.
Jeśli lubicie pączki z cukrem pudrem poczekajcie aż wystygną, bo w innym wypadku cukier puder się roztopi. Jeśli przygotowujecie lukier, połączcie cukier puder z sokiem z cytryny, będzie wyraźniejszy. Lukrem można polewać jeszcze ciepłe pączki.
* możecie nadziewać pączki także po upieczeniu. Smażycie wtedy samo ciasto, zaś do nadziewania usmażonych pączków używacie rękawa z końcówką do nadziewania.
Smacznego!