Na pierwszy ogień... prematuralne śniadanie ;) Niby się prawie niczym nie różni niż standardowe, ale przecież czy poczucie mocy jest zarezerwowane tylko na matury? O nie, to mus codzienności!
Bananowe lody ze szpinakiem, cynamonem i mrożonymi bananem polane sosem czeko-miętowym
Nana-cream with spinach, cinnamon and frozen banana topped with choco-mint sauce
Przepis:
25dag szpinaku
1 szklanka wody
6 mrożonych bananów
1/4 łyżeczki cynamonu
Szpinak miksujemy z wodą i cynamonem, a następnie wraz z 5 mrożonymi bananami pokrojonymi uprzednio w plastry. Mieszamy jeszcze z jednym i całość podajemy z sosem czeko-mięta (1 łyżka kakao, 1/3 łyżeczki zmielonej suszonej mięty i 3 łyżki wody).
Runda pierwsza minęła. Trzy dni "rozgrzewki" i biologia. Od początku: polski - z podejściem "aj tam, zdać" oczekuję... uwaga, zdania ;P Matematyka - w jednym zadaniu pogubiłem dwójki, w drugim (nieprawda, w czterech czy pięciu) namazałem sporo (telepatyczne przeprosiny do egzaminatora!), ale poszło nieźle raczej. Całe szczęście, że nie było czegoś bardzo skomplikowanego z prawdopodobieństwem, bo osobiście nie znoszę. Angielski - good. To śmieszne, że trzeba było napisać o biegu, a w niedzielę bieg wege
(klik klik) xd A biologia - dochodzą mnie sprzeczne informacje: trudne/łatwe. Takie wypośrodkowane, choć nie powiem, moim zdaniem zakres był dość okrojony. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. Ah, i wyraźcie swe odczucia!