Zdaje się, że byłam niewystarczająco grzeczna w tym roku ponieważ Mikołaj zdecydował, że nie przyniesie mi moich ukochanych perfum, zamiast tego wybrał dla mnie prawie równie słodkie, ale też poważniejsze darling Kylie Minogue. Używam od kilku dni i bardzo lubię, ale tak szczerze, liczyłam na trochę lepszą trwałość.
Jestem ogromną zwolenniczką najzwyklejszych kredek do oczu, ale teściowa zaskoczyła mnie takim oto ciekawym eyelinerem. Jeszcze nieużywany bo zachowuję go na dzień gdy nie użyję cieni do powiek, wtedy stetstuję to cudeńko.
Tuszu do rzęs też jestem dość ciekawa, zwykła, prosta szczoteczka wydaje się być naprawdę obiecująca.
Podkład w kamieniu. Przyznam, że z ogromnej fascynacji, wręcz zafiksowania minerałami, wracam do równowagi i próbuję łączyć minerały ze zwykłymi, drogeryjnymi kosmetykami. Myślę, że ten konkretny podkład może sprawdzić się całkiem ok, pod warunkiem, będę odpowiednio nawodniona.
Z największą przyjemnością zacznę używać pomadek Nivea! Tą cielistą już kiedyś miałam i uwielbiam ją, a arbuzowa na moich ustach wyląduje pierwszy raz.
A myśląc już o dzisiejszej wieczornej pielęgnacji, pomyślałam też, że w następnym wpisie napiszę kilka słów o bardzo kiepściutkiej podróbce gąbki konjac.
A z czasem, używając wyżej wspomnianych kosmetyków, będą się też tworzyć ich krótkie recenzje.