Pojawia się coraz więcej oznak lata. Dni są coraz dłuższe, robi się coraz cieplej, bardziej prawdopodobne jest, że zobaczy się wschód słońca zanim pójdzie się spać niż rano.
Chociaż ostatnia przerwa świąteczna była jedynie kilkudniowa i tak byłą dla mnie przedsmakiem wakacji. Dni kajakowania i noce w namiocie.
Kiedy jechaliśmy do domu mój tata nagle zawrócił samochód zatrzymał się przy starszym panu pakującym coś do bagażnika swojego samochodu i wysiadł. Nikt nie wiedział o co chodzi, aż nie powrócił z dwiema ogromnymi sitkami wypełnionymi prawdopodobnie najładniejszymi, najbardziej soczystymi, najczerwieńszymi i najsłodszymi truskawkami jakie jadłam od dawna. Starszy pan powiedział, że możemy je jeść nawet bez mycia bo zbierał dziś rano, a ogródek prowadzi jak najbardziej naturalnie.
Oczywiście nie da się mieć dość truskawek, ale można po jakimś czasie ich jedzenia stać się pełnym (to na prawdę możliwe, na szczęście dla mnie i mojego ciasta).
Z tymi które dotrwały do następnego dnia upiekłam to bardzo proste ciasto, które praktycznie robi sam mikser, jedyne co może zająć przy nim trochę czasu to pokrojenie owoców, a zapach jaki roznosi się przy pieczeniu jest wprost obłędny.
Teraz, kiedy piękna pogoda gdzieś odeszła, nadal mam jego mały kawałek i wcale nie traci swoich walorów z czasem, właściwie wręcz przeciwnie.
Przepis na dużą prostokątną blaszkę:
6 jajek
2 szklanki mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru
szklanka oleju
trochę bułki tartej
pokrojone na połówki truskawki
Nagrzej piekarnik do 180*C
Natłuść blaszkę i posyp bułką tartą.
Wymieszaj ze sobą mąkę i proszek do pieczenia.
W mikserze ubij jajka, aż staną się jasne i sztywne (zajmie to kilka minut). Dodawaj powoli cukier nadal ubijając. Następnie na zmianę dodawaj mąkę i olej, aż wszystkie składniki się połączą.
Wylej ciasto do blaszki, posyp odrobiną bułki tartej, a na wierzchu ułóż truskawki.
Piecz do zarumienienia, przez około 40 minut.
Smacznego, Laura