Klasyczny post z cyklu 2 dni do, czyli czas popanikować.
Znowu ładowanie, znowu chwila przed kolejnym wyzwaniem. Teraz jednak poważniejszym niż zawody.
12 km biegu z 70 przeszkodami. Pierwotnie miało być ich 40, także różnica jest znaczna :)
Najśmieszniejsze i najtragiczniejsze za razem jest to, że będzie to mój najdłuższy bieg do tej pory. Jednak będzie to miało mało wspólnego z biegiem - trudno utrzymać dobre tempo turlając się w błocie czy idąc 20 m po drabinkach ustawionych nad mini jeziorkiem. Mam nadzieję, że łapki podołają
Kolejna przygoda, którą oczywiście opiszę ze szczegółami. W poniedziałek pierwsza w życiu poprawka wrześniowa, także moi drodzy, do zobaczenia po tym sądnym dniu.