Ma największą ilość zwolenników i przeciwników ze wszystkich polskich pięściarzy. Przed walką z Adamkiem niewielu w niego wierzyło, ale gdy tylko wygrał w ciągu tygodniu przybyło mu 70 tysięcy fanów na Facebooku. Nie przejmuje się opinią innych, robi swoje, a na zaczepki odpowiada "haters gonna hate". Zapytany o autorytet, mówi, że sam jest dla siebie największym autorytetem i choć brzmi to szalenie, to być może jest w tym szaleństwie metoda, bo z kibicowskich ustawek pod Krakowem dotarł na treningi aż do Stanów, a to nie jest jego wymarzony szczyt. O boksie i nie tylko - Artur Szpilka.
Ciężko mi powiedzieć, co by było,
gdybym nie boksował, bo nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, ale przypuszczam, że nie byłoby wesoło.
Nie uważam, że zasługuję na tytuł Mistrza Świata bardziej niż inni, ale ciężko na to pracuję i robię wszystko, by w końcu zdobyć wymarzony tytuł.
Sport nauczył mnie przede wszystkim szacunku do samego siebie, a w pewnym sensie również pokory jak i pracy nad sobą.
Dobrego pięściarza cechuje charakter, silny cios, mocna psychika, niekonwencjonalność, jak również budowa ciała, czyli tak zwane warunki fizyczne.
Zawsze uważałem i nadal uważam siebie za jednego jedynego i jedynego takiego. Myślę, że to jest właśnie mój sukces. Zawsze bylem pewny siebie i to było moja największą domeną, dokładnie tak samo jak moja naturalność.
Jestem z małej miejscowości i to, że zostałem dostrzeżony w takich, a nie innych okolicznościach uważam za szczęście. Jednak szczęściu trzeba pomóc. To jak zmieniłem swoje życie, tylko i wyłącznie dla boksu, na pewno dużo zaprocentowało i pomogło mi w tym, co teraz robię i gdzie teraz jestem.
Najtrudniejszą walką była dla mnie pierwsza walka z Mikiem Mollo. To w tej walce wyłapałem najmocniejsze uderzenia w karierze.
Ciągle pojawiają się nowi kibice i myślę, że jest to częściowo efekt mojej ciężkiej pracy. Nie czuję z tego powodu presji i nie uważam, że muszę im coś udowodnić. Najważniejsze dla mnie jest to, że udowadniam cały czas sobie, że mogę więcej. Istotne jest to, że dążę do swoich celów, takich jakie sobie wyznaczyłem, a inni w ogóle mnie nie interesują.
Przegrana z Jenningsem była mi bardzo potrzebna. Wiele zmieniła w moim życiu; zarówno moje myślenie o przeciwniku, jak i o przygotowaniach, które uległy zmianie po tej walce.
Hejterzy nie mają dla mnie znaczenia, szczerze mówiąc, to co piszą zwisa mi i powiewa. Kiedyś czytałem taki tekst: "haters gonna hate" i to akurat prawda.
Poranek w dzień walki staram się spędzać jak zwykle. Wstaję, jem śniadanie i spędzam ten dzień z najbliższymi osobami. Uśmiecham się i nie myślę w ogóle o walce, do czasu gdy idę do szatni i tam zaczyna się już nakręcanie na walkę.
Ambicje są bardzo ważne i na pewno we wszystkim pomagają. Kiedy zakładasz sobie jakiś cel i dążysz do tego, by go zrealizować, rezygnujesz z wszystkich używek i innych rzeczy, byle do niego dojść.
Czasem brakuje mi ochoty na trening. Powtarzam sobie wtedy, że to tylko chwilowe i wychodzę potrenować, a gdy tylko przebieram się, wszystko mi przechodzi i ochota do treningu wraca.
W okresie przygotowawczym spędzam mniej więcej pięć godzin dziennie na treningu.
Trzymam się diety przygotowanej przez specjalistów. Zdaję sobie sprawę z tego, że w wadze ciężkiej wolno mi zjeść więcej, ale zawsze staram się jeść zdrowo i regularnie co trzy godziny.
Na śniadanie najczęściej jem omlet ze szpinakiem i mięsem. Staram się też jeść dużo owoców, w zależności od dnia zjadam granaty, kiwi, ananasy.
Nie piję alkoholu. Wyznaczyłem sobie cel i nie potrzebuję tego do szczęścia. Można to odebrać jako moje poświęcenie, nie jako styl życia.
Doping w sporcie niestety występuje i całe szczęście, że są ludzie, którzy z tym walczą.
Inne podejście do zawodnika i inny plan na jego boks - tym się różnią treningi w Stanach i w Polsce. Myślę, że w Stanach na pewno bardzo duży nacisk kładziemy na przygotowanie fizyczne, które tak naprawdę jest kluczowe na tym najwyższym poziomie. W ringu liczą się umiejętności, serce do walki , ale ponad tym jest przygotowanie fizyczne. To w tych małych detalach wychodzi później kto i jak się przygotował do walki. Bardzo mi pasuje trening w Stanach, aczkolwiek boksersko nie różni się zbyt wiele.
Książka, którą polecam to Kod Leonarda da Vinci, natomiast film to South Pole.
Nie mam za dużo czasu wolnego. Jeśli chodzi o relaks, to w wolnych chwilach staram się dużo spacerować, a od czasu do czasu jest to jakiś shopping.
Póki co w ogóle nie myślę o powrocie do kraju i najważniejsze jest dla mnie kontynuowanie kariery. Na pewno jest mi łatwiej w życiu ze względu na fakt, że mam przy sobie kobietę i pieska. Skupiam się tylko na tym, by walczyć i robić postępy, ale kiedyś chciałbym wrócić do ojczyzny.
Moim idolem był zawsze Roy Jones Junior, ale jeśli chodzi o autorytety, to sam jestem dla siebie autorytetem.
Jest wiele walk, które każdy powinien obejrzeć. Wydaje mi się, że jeśli ktoś jest prawdziwym bokserskim fanatykiem, to z tych walk na najwyższym poziomie, powinien oglądać wszystkie bez wyjątku.