( fot. Aleksandra Sędek )
Choć pięściarzem został dość późno, na jego ostatnią walkę czekali bodaj wszyscy kibice boksu w całym kraju. Teraz, gdy w ringu ma skrzyżować rękawice z Tomaszem Gargulą, ponownie przykuwa uwagę, a eksperci już przewidują, że ich starcie, może ukraść show walce wieczoru. Swoją osobą przełamuje stereotypy - jest oczytany, bardzo pracowity, ułożony i spokojny. Wzorce czerpie z Pisma Świętego. Na dodatek na pierwszy rzut oka, wcale nie wygląda na pięściarza. Choć wojownikiem jest z krwi i kości. O boksie i nie tylko - Maciej Miszkiń.
Pierwszy raz zapisałem się na boks, gdy miałem 16 lat, jednak nie miałem czasu systematycznie trenować. Grałem w lidze szkolnej w koszykówkę, uczęszczałem na koło strzeleckie i na siłownię, którą kochałem i stawiałem na pierwszym miejscu. Moja mama kładła duży nacisk na naukę, więc musiałem z czegoś zrezygnować i padło na boks. W późniejszym czasie trafiłem na warszawski AWF i w wieku 21 lat wznowiłem treningi. Na ponowne uprawianie pięściarstwa zdecydowałem się w wieku 25 lat i od razu przeszedłem na zawodowstwo.
W dniu walki staram się kumulować energię, więc wykonuje jak najmniej czynności. Jem śniadanie, idę na spacer, jem obiad, czytam. W miarę możliwości staram się też trochę przespać.
Miłość do boksu była we mnie od zawsze, zaszczepiły ją we mnie transmisje gal z USA, które pobudzały wyobraźnię. Wybrałem boks, a nie inne sztuki walki, bo w boksie uderza się najmocniej i najładniej to wygląda. Jest to dość wąska specjalizacja kilku technik, które można doprowadzić do perfekcji.
Sport uczy systematyczności i wyrzeczeń. Podobnie jak każda praca, wprowadza w nasze życie dyscyplinę. Przede wszystkim jednak pomaga okiełznać stres i to jest chyba jego główna korzyść.
Cechy dobrego pięściarza to akceptacja bólu i przełamywanie własnych ograniczeń.
Wychodząc do rewanżu z Głażewskim czułem, że wiele osób czeka na tę walkę, że będę w centrum uwagi kibiców. Czułem z tego powodu pewnego rodzaju satysfakcję, bo przecież to właśnie dla nich boksuję.
Moim celem w boksie jest każda kolejna walka. Nie wyznaczam sobie dalszych celów.
Ambicja u sportowca jest konieczna, potrzebna by w ogóle rozpocząć treningi. Z czasem ciężki trening staje się nawykiem, ale tylko z ambicją daje się w walce 110% z siebie.
Przed walką z Gargulą zrobię to co zawsze, czyli będę ciężko trenować. Myślę, że jestem w stanie go znokautować.
Podczas treningu nie słucham muzyki. Spokój pozwala mi się skoncentrować i zachować więcej sił. Po treningu słucham muzyki klasycznej, bo ona mnie nie męczy.
Gdy brakuje mi ochoty na trening, piję jeszcze więcej kawy.
W okresie przygotowawczym trenuję dwa razy dziennie po mniej więcej 2,5 godziny.
Alkohol podczas przygotowań w ogóle nie wchodzi w grę. Poza okresem przygotowawczym piję bardzo sporadycznie, może raz, dwa do roku.
Ilość zażywanych suplementów zależy od diety. Jeśli jest dobrze zbilansowana, potrzeba ich naprawdę niewiele. Osobiście lubię Lipodex, spalacz na naturalnych produktach, który pomaga mi zrzucić kilogramy, a ze względu na dużą dawkę kofeiny, wzmaga chęci do treningu.
Tajemnicą mojej diety jest jeść mało i zdrowo.
Moje śniadanie to zawsze ten sam placek jaglany z czekoladą, który sam codziennie robię.
Doping w sporcie, szczególnie w sportach walki, gdzie bezpośrednio można zranić drugą osobę, powinien być karalny jak inne zbrodnie, a nie jak przewinienie.
Moim ulubionym filmem jest Ojciec Chrzestny, jeśli natomiast chodzi o książki, wrażenie zrobiła na mnie trylogia Karola Bunscha o Aleksandrze Wielkim. Czytałem ją bodajże z dziesięć razy, a niektóre dialogi znam dosłownie na pamięć.
Jako komentator sportowy z reguły zbieram pochlebne opinie. Kocham ten sport, jestem pasjonatem, choć na pewno potrzebuję popracować nad dykcją.
Nie mam jeszcze dzieci, więc potrafię wygospodarować trochę czasu wolnego. Nie ma go zbyt wiele, ale staram się odpoczywać grając w szachy lub czytając.
Czas dla bliskich zawsze się znajdzie, trzeba tylko chcieć. Moja żona na szczęście potrafi sama sobie świetnie zorganizować czas, więc chyba nie narzeka.
Nie posiadam autorytetów, wzorce czerpię z Pisma Świętego.
Moimi bokserskimi idolami są Fernando Vargas i Miguel Cotto
Walki, który każdy powinien zobaczyć:
Fernando Vargas vs Felix Trinidad
Micky Ward vs Arturo Gatti
Miguel Cotto vs Antonio Margarito
( foto: Aleksandra Sędek )