„Nie jem po osiemnastej” - po co się trudzisz, skoro to nie daje efektów, a jeśli to odwrotne? DWIE godziny przed snem, za-pa-mię-taj!
„Mam tabletki na odchudzanie i trenuję na rowerku, dieta nie jest mi potrzebna” - po pierwsze same tabletki nie pomogą, jeśli nie będziesz trzymać diety i trenować. Po drugie - jazda na rowerku stacjonarnym bez obciążenia, za to z książką, to jednak nie do końca prawdziwy trening. Szkoda pieniędzy na taką "siłownię". Naprawdę.
Śniadanie, długo długo długo nic i dwa obiady zamiast kolacji – standard, choć wystarczyłoby wieczorem uszykować posiłek do szkoły / pracy. Długie przerwy spowalniają metabolizm, podwajają apetyt na wieczór. Obżeranie się przed snem, by „uzupełnić” to, czego nie zdążyło się wciągnąć za dnia, nie jest mądre. Nic tak nie pomaga w odchudzaniu, jak regularne posiłki.
Szybkie jedzenie - takie jedzenie na akord nie jest ani zdrowe ani dobre. Wszyscy się śmieją, że Victoria Beckham "gryzie każdy kęs trzydzieści razy", ale wystarczy spojrzeć na jej figurę, by zauważyć, że to ma sens. Nie bój się, nie mieszkasz na końcu świata, gdzie brakuje jedzenia, nikt Ci go raczej z talerza nie ukradnie. Im więcej przeżujesz Ty, tym mniej do przeżucia ma Twój żołądek.
„Od jutra zaczynam ćwiczyć” - jeśli chcesz zacząć ćwiczyć zrób to teraz, po przeczytaniu tego artykułu. Od razu. Nie jutro, nie pojutrze, nie za tydzień, nie za pięć tysięcy lat.
Radykalna dieta – ćwiczenia, warzywa, chude mięsko, zero cukru, alkoholu, soli, wszystko na raz. Tak się nie da. Nawyków żywieniowych nie nauczysz się z dnia na dzień. Daj sobie czas. Co jakiś czas wprowadzaj kolejne zmiany. Organizm nie sfiksuje, a Ty będziesz iść cały czas przed siebie z nowym planem.
Brak śniadania – nie masz apetytu, więc zaoszczędzisz trochę kalorii na później. Ile razy to powtarzasz? Sto ? Dwieście? Czy naprawdę wszyscy muszą używać tego beznadziejnego argumentu? Nie masz ochoty jeść śniadania, bo Twój organizm nie jest do niego przyzwyczajony. To kolejny nawyk, którego się uczymy. Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, napędza metabolizm, dodaje energii, pobudza do działania. Wbijamy to sobie do głowy raz na zawsze.
- "2000 kalorii to 2000 kalorii. Zjem 2 batoniki, trzy burgery i będzie akurat" - pamiętaj, że nie jest ważne tylko ile jesz, ale również co jesz. Zapełnianie dziennego zapotrzebowania "syfem", sprawi, że Twój organizm takim "syfem" właśnie się stanie. Nawet jeśli będzie chudy.
"Lampka wina nie zaszkodzi." - pomijając wpływ alkoholu na Twój organizm, to czy naprawdę mówimy o jednej lampce wina? Czy przypadkiem nie powiększyła się ona to rozmiaru butelki? A może zamieniła w pysznie zimną wódeczkę? Jedno jest pewne - jak już wypijesz, to na trening na pewno nie pójdziesz, ani dziś wieczorem, ani jutro rano.
Brak wiary - z mojego punktu widzenia jest to kluczowy błąd większości osób, które właśnie zaczynają swoją przygodę z dietami ( powoli ją też zresztą kończąc ). Efektu oczekujemy "na wczoraj", a to w przypadku zdrowej diety, dającej długotrwałe efekty, jest po prostu niemożliwe. Uwierz w siebie i spójrz w przyszłość. Nie oczekuj efektu dziś, teraz, zaraz. Efekt budowany latami, pozostanie z Tobą na lata.