Pamiętajcie!... O naleśnikowej sobocie się nie zapomina :) Wczoraj z samego rana smażyłam placuszki - zbite, lekko wilgotne, można porównać je do brownie z chrupiącą skórką... delicje! :) Wybrałam tym razem ziarnistą mąkę żytnią, która jest dosyć ciężka, dlatego też placuszki uzyskały taką strukturę oraz kakao, całość połączył oczywiście banan i zdrowe nasionka chia w roli "jajka" nr 2. Nie zapominajmy o tym, że mamy jeszcze lato, dlatego poza gładkim, lejącym się masłem migdałowym oraz słodkim syropem daktylowym do placuszków podałam tutejsze maliny oraz truskawki (pewnie szklarniowe, ale całkiem smaczne jak na ten okres ;)).
żytnie kakaowe placuszki bananowe z chia podane z masłem migdałowym, syropem daktylowym, malinami, truskawkami oraz suszoną białą morwą
wholemeal rye flour cocoa-banana pancakes with chia seeds served with almond butter, date syrup, raspberries, strawberries and dried white mulberries
Składniki: - 5 łyżek mąki żytniej (1/2 szklanki)
- łyżka kakao
- 1/2 bardzo dojrzałego banana
- łyżeczka nasion chia + 3 łyżeczki wody
- 1/3 szklanki mleka roślinnego (tu: migdałowe)
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej/proszku do pieczenia
Na początek przygotować 'jajko' z chia, czyli wymieszać nasiona z wodą i odstawić do zgęstnienia. Następnie wymieszać ze sobą suche składniki. Dodać "jajko" chia i rozgniecionego banana oraz mleko. Dokładnie połaczyć. Masa ma być bardzo gęsta. Na dobrze rozgrzanej (suchej lub lekko natłuszczonej) patelni smażyć dowolnej wielkości placuszki (dodałam po sporej łyżce na placka), które trzeba rozsmarować na patelni, by przybrały kształt placków. Smażyć pod przykryciem, z obu stron. Gotowe podawać z dowolnymi dodatkami. Smacznego!
Wczoraj cały dzień w drodze - aktywnie, nad morzem w Brighton, po drodze tylko w londyńskim metrze. Było bardzo przyjemnie - zobaczyłam i usłyszałam morze, do tego zaświeciło słońce. Poczułam, że to jeszcze lato - na jesień przyjdzie czas już niedługo. Piękne miasto, nie umiem się doczekać aż tam zamieszkam... już za jakiś czas - nie poddaje się w poszukiwaniach. Przy okazji po drodze upatrzyłam sobie kilka klimatycznych, wegańskich miejsc :)
Przyjemnej niedzieli!