W końcu przyszedł sezon na rabarbar! Wczoraj wybrałam się, w przerwie od nauki, do miasta w celu jego poszukiwania, które oczywiście musiało zakończyć się sukcesem. Tym samym, dziś śniadanie z jego udziałem. Kremowa jaglana z słodkim bananem oraz orzechami włoskimi pod lekko kwaśną rabarbarowo-truskawkową galaretką. Po prostu, sama rozkosz! :)
orzechowo-bananowy krem jaglany z rabarbarowo-truskawkową galaretką
walnut-banana millet cream with rhubarb-strawberry jelly
Składniki:
- 4 łyżki suchej kaszy jaglanej
- dwa daktyle
- kilka orzechów włoskich
- szklanka mleka roślinnego (tu: sojowe)
- dojrzały banan
- łyżka soku z cytryny
Kaszę jaglaną ugotować na mleku wraz z daktylami i orzechami. Ostudzić, a następnie zmiksować z bananem i sokiem z cytryny. Przełożyć do dowolnego naczynia. Na to nałożyć galaretkę:
- 3 łodygi rabarbaru
- ok. 6 mrożonych truskawek (w sezonie świeże)
- łyżeczka cukru kokosowego
- mielona wanilia
- 1/2 łyżeczki agaru
Rabarbar pokroić w cienkie paseczki, przełożyć do garnuszka, dodać cukier kokosowy, wanilię oraz ok. 3 łyżki wody, dusić na średnim ogniu. Dodać mrożone truskawki. Dusić do powstania owocowego musu. Na koniec dodać agar i dokładnie wymieszać - musi się gotować chwilę. Całość przelać na wierzch kremu. Ostudzić dokładnie i wstawić na noc do lodówki lub min. 2 godz. Smacznego!
Już koniec kwietnia, czasem to przerażające jak ten czas szybko mija, a z drugiej strony - już raczej się do tego przyzwyczaiłam, że nim się obrócę, kolejna godzina/dzień/tydzień mija... Czy przygnębia mnie to? Wręcz przeciwnie. Cieszę się, bo wiem, że jeszcze wiele przede mną, tyle może się wydarzyć! Spełniać marzenia. Żyć. :) najpierw matura.
Miłej środy!