Kolejny post z cyklu o zmęczonych nadnerczach, czyli problemie, który jest znacznie bardziej powszechny niż nam się wydaje i może dotyczyć w jakimś stopniu każdego z nas. W XXI wieku stresu nam nie brakuje, nie tylko psychicznego - dążymy za wszelką cenę do jak najwyższych zarobków, bycia najlepszym, pracujemy ciężko do późnego wieczora, nie znajdujemy czasu na relaks, ale także fizycznego: jemy gotową, przetworzoną żywność, kawą dodajemy sobie energii, alkoholem rozluźniamy mięśnie.
Mam nadzieję, że załapiecie o co chodzi z nadnerczami - ich wyleczenie w największym stopniu zależy od naszej psychiki, nastawienia i naszych możliwości radzenia sobie ze stresem - wszystkiego można się nauczyć, trzeba tylko przekonać do tego swój umysł ;)
Przed Wami 6 naturalnych sposobów na wyczerpujące się nadnercza:
1.
Spokojny sen. Co najmniej godzinę przed snem nie powinniśmy używać urządzeń takich jak komputer, telefon, tablet, które emitują niebieskie światło. Powinniśmy spać w idealnie ciemnym pomieszczeniu - warto zadbać o ciemne rolety, wyłączyć wszystkie małe światełka - ponieważ niewyłączona na noc listwa może pogorszyć jakość naszego snu. Dobrym rozwiązaniem jest także opaska na oczy. Zadbajmy o czystą pościel, wygodną piżamę. Przed snem nie analizujmy błędów z całego dnia, nie stresujmy się dniem kolejnym, jeśli mamy natłok myśli,
wygadajmy się komuś, a jeśli nie mamy komu, spiszmy je na kartce, lub tak jak ja- w komputerowym pamiętniku (polecam program pamiętnik NxG, który prowadzę już 6 rok, co więcej, kiedy czytam swoje myśli sprzed paru lat mam zagwarantowaną sporą dawkę śmiechu), a następnie skupmy się na pozytywnych aspektach danego dnia.
2.
Cieszmy się z małych rzeczy. Tak, wiem, brzmi to dosyć banalnie. Ale ilu z Was, cieszy się, z tego co ma? Spędziłam dzisiaj cały dzień w domu, pisząc prace inżynierską, wyszłam tylko do żabki po zapas wody mineralnej i ucieszyłam się, bo moja ulubiona muszyna była w promocji. Były także przecenione, banany, takie dojrzałe, jak lubię. Radość sprawiło mi również zrobienie prania i poukładanie ubrań w szafie. Kolejną fajną rzeczą dzisiaj była niespodziewana wizyta mojej przyjaciółki i miły telefon od jednej z Was - zadzwoniła do mnie czytelniczka, żeby podziękować mi za bloga - awww, życie jest piękne! Nauczmy się go doceniać. Warto każdego dnia spisać listę pozytywnych rzeczy, które nam się przytrafiły. Jeśli uznacie, że dzisiaj nic specjalnie pozytywnego Wam się nie przydarzyło -
sprawcie sobie radość sami. Zróbcie sobie relaksującą kąpiel z dodatkiem lawendowego olejku eterycznego i mnóstwem piany (i nie przejmujcie się, że to chemia), wyłączcie telefon, facebooka (no dobra, nie jest to warunek konieczny, mi rozmowa z kimś również przez fb również daje mnóstwo szczęścia). Włączcie ulubioną muzykę i zacznijcie śpiewać albo tańczyć. Albo oba na raz ;). Nie ważne, czy to Rammstein czy Ariana Grande.
Kupcie sobie coś, co zawsze chcieliście, ale żal Wam było wydawać pieniędzy - np. żel pod prysznic z Hello Kitty (są w biedronce ♥). Można by stwierdzić, że to przepłacanie za zwykły żel z logiem kitty, ale jeśli sprawia Wam to radość, to nie jest żadne przepłacanie. Dobrym pomysłem na poprawienie sobie humoru jest również
nauczenie się czegoś nowego - np. nowej funkcji w autoCADzie (serio sprawia mi to radość, mimo tego, że jestem zwykle ostatnią osobą w mojej grupie, która coś załapie), nauka nowych słówek z j. obcego albo pomoc innym - np. podwieziemy znajomą do sklepu. Polecam tą serię:
[1000 pomysłów na poprawę samopoczucia - na blogu happyholic].
3.
Zadbaj o stabilny poziom cukru we krwi. Zastanawiałam się, czy ten podpunkt tutaj pasuje, ale ostat4eczniestwierdziłam, że tak. Nasza dieta to element naszego stylu życia, więc jest to raczej element "naturalny". Stabilny poziom cukru we krwi jest koniecznie potrzebny do zaleczenia nadnerczy. Ogranicz ilość spożywanych węglowodanów (dla zdrowych osób jest to ok 100-120g, dla osób trenujących lub chorych na tarczyce ok 150g), a jeśli już spożywasz pokarmy wysoko węglowodanowe, jedz je z dodatkiem tłuszczu, np. owoce + krem kokosowy - yum yummm. Jedz 3-5 posiłków dziennie, pierwszy powinien zawierać najwięcej kalorii i być bogaty w białko i tłuszcz (mięso, ryby, jaja, awokado, olej kokosowy, boczek + warzywa), a ostatni, bogaty w węglowodany np. sałatka z indykiem i owocami. Przed snem warto zjeść łyżkę surowego miodu.
Wyjdź na spacer. Ruszaj się. Unikaj ciężkich treningów, długiego wysiłku. Dobrym rozwiązaniem są treningi interwałowe typu HIIT. Wystarczy 20-30 minut rano - naprzemiennego intensywnego biegu (może być nawet w miejscu) przeplatanego spokojnym marszem.
Ruch uwrażliwia nasze tkanki na insulinę. Ale! - nie przetrenuj się, nie nadwyrężaj, bo to wręcz odwrotnie - stymuluje nadnercza.
podróż samolotem i Kopenhaga odwiedzona w maju za 35 zł liniami lotniczymi Ryanair z Warszawy (do Warszawy dojechałam z Katowic Polskim Busem za 1 zł - kwestia chęci i organizacji)
4.
Stawiaj sobie cele i bierz się za ich realizację. Nadaj swojemu życiu sens. Kiedyś nie wiedziałam do czego dążę, co chcę robić w życiu, nie wiedziałam nawet, jakie mam zainteresowania i jakie pasje - zapytana o hobby automatycznie odpowiadałam, że filmy i muzyka. Miałam 17 lat. Wracałam ze szkoły, jadłam obiad, uczyłam się, czekając tylko na moment, w którym włączę ulubiona muzykę, albo serial. Było fajnie, nie powiem. Ale teraz wiem, że w życiu chodzi o coś więcej.
Chodzi o to, żeby ciągle robić coś nowego, uczyć się nowych rzeczy, wychodzić ze swojej strefy komfortu. W końcu odkryłam, że moją prawdziwą pasją jest
holistyczne (całościowe, nie skupiamy się na jednym narządzie, a na całym ciele) podejście do człowieka, gotowanie, wymyślanie nowych potraw, psychodietetyka, medycyna funkcjonalna - jak zwał, tak zwał. Moją drugą, wielką miłością są
podróże.
5.
Unikaj kawy i innych stymulantów (kofeiny, a także guarany i teiny zawartej w herbacie), alkoholu, szczególnie wysoko % i papierosów, które powodują zwiększone wydzielanie kortyzolu - "hormonu energii". Dobrze wiem ze studiów na Politechnice Śląskiej (czegoś jednak się tam nauczyłam), że w przyrodzie nic nie ginie, tylko zmienia swoją postać, to samo dotyczy naszego organizmu. Najprawdopodobniej wraz z kubkiem kawy, alkoholu czy zapalonym papierosem dostarczyliśmy sobie kilku juli energii, jednak ta energia zostanie nam później odebrana -
kawa wypłukuje magnez, alkohol witaminy z grupy B, witaminę C i wiele innych witamin czy minerałów (alkohol zawiera mnóstwo kalorii, a praktycznie zero witamin - a organizm, aby je przetworzyć, zużywa zapasy z naszych tkanek), a papierosy otępiają mózg - to wszystko dzieje się w ciągu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu godzin po ich spożyciu.
Zasada życia pod wpływem chwili nie zawsze się sprawdza, szczególnie jeśli chodzi o jedzenie i picie, pamiętajmy więc o skutkach. Czasem warto dołożyć trochę własnej energii, aby zyskać jej więcej - ruszyć się z krzesła i iść pobiegać czy tylko na spacer (np. szybki marsz) zamiast siedzieć z piwem oglądając TV.
6.
Zwiększ spożycie soli (używaj tylko morskiej lub himalajskiej) i pij tylko wtedy,
kiedy odczuwasz pragnienie. Chodzi o zatężenie płynów ustrojowych. Przepracowane nadnercza powodują zwiększone wydalanie płynów (częste oddawanie moczu), przez co tracimy więcej elektrolitów, których poziom musimy uzupełnić. Bardzo dobrze sprawdza się
[woda kokosowa], która jest naturalnym izotonikiem. Do picia w ciągu dnia wybieraj wody średnio i wysoko-zmineralizowane, a unikaj źródlanych. Polecam magnezie, muszynę i muszyniankę.