Jedna z moich ulubionych sałatek. Jest sycąca, pełna dobrych rzeczy - lubię jajka, lubię ryby, w tym anchois darzę uczuciem wręcz chorobliwym (wyjadam prosto ze słoika); uwielbiam też oliwki, a fasolkę szparagową uważam za całkiem spoko warzywo. Reszta w tym towarzystwie przechodzi bez gadania.
W różnych miejscach możecie spotkać się z różnymi wersjami przepisu, czasami dochodzą jeszcze czerwona cebula (nie miałam), gotowane ziemniaki (nie jemy), a czasem niektóre składniki wypadają - choćby w wersji oryginalnej ponoć nie było zieleniny. Jak komu anchois czy kapary nie pasują to też może usunąć. Pewnymi składnikami są: tuńczyk, jajka na twardo, fasolka szparagowa, czarne oliwki i pomidory (chyba).
Składniki (dwie porcje):
- ulubiona zielenina - u mnie sałata masłowa i rukola
- garść fasolki szparagowej, zielonej lub żółtej
- 3 jajka
- puszka tuńczyka w kawałkach
- 5-6 filecików anchois
- 2 łyżeczki kaparów
- ok. 10 pomidorków koktajlowych
- czarne oliwki
+ ulubiony winegret, najlepiej musztardowy
Fasolkę gotujemy al dente w wodzie lub na parze, jajka gotujemy na twardo. Studzimy. Sałatę rwiemy i wykładamy na talerze, fasolkę kroimy na kawałki długości umożliwiającej jedzenie, pomidorki i obrane jajka - na ćwiartki.Wykładamy na talerze, dokładamy oliwki, kapary i anchoies pokrojone na ok. 1-2 cm kawałki. Polewamy sosem i podajemy. Można dodać pieczywo, ale my się całkiem najadamy bez pieczywa, a na kolację warto sobie odpuścić węgle, zwłaszcza jeśli je się ją tak późno jak my.
Sałatka nicejska dzięki temu, że jest tak syta i można pominąć w niej więdnącą sałatę świetnie nadaje się na lunch na wynos. Niestety, tuńczyk, anchois i jajka mają specyficzny zapach mało przyjemny dla postronnych świadków jedzenia. Ja mimo wszystko lubię ją brać na uczelnię (o ile wiem, że będę mogła ją zjeść na dworze ;)), nie używam wtedy zieleniny, pomidorków nie kroję, a sos biorę w osobnym słoiczku i polewam wszystko tuż przed jedzeniem.