Trochę mnie tu nie było. Mam nadzieję że uda mi się wrócić z możliwie regularnymi wpisami. :)
Póki co - zimowa propozycja obiadu jednogarnkowego. Kiedy nie mam ochoty na wymyślanie skomplikowanych obiadów, nie mam czasu na gotowanie, potrzebuję czegoś co da się zrobić niedużym kosztem (czasowym i materialnym) lub mam po prostu ochotę na coś sycącego i rozgrzewającego wybieram fasolkę po bretońsku. Robię jej od razu ogromny garnek, zawsze znika, nie zawsze od razu - czasem uda się zapasteryzować słoik i schować do lodówki, a potem wyjąć i mieć pyszny obiad w pięć minut.
Przepis nie jest ani skomplikowany, ani odkrywczy; podejrzewam, że każdy ma swój ;) Ale zapisuję tutaj proporcje składników, bo z zapamiętaniem ich mam za każdym razem problem.
Składniki (6-8 porcji):
- 500 g suchej fasoli - drobnej lub większej, białej lub czerwonej - weźcie taką jaką lubicie
- 500 g mięsa wieprzowego, najlepiej z łopatki
- 300 g aromatycznej kiełbasy
- kartonik przecieru pomidorowego+mały słoiczek koncentratu
- 1 średnia cebula
- 2 liście laurowe, 3-4 nasiona ziela laurowego
- 1-2 łyżeczki majeranku
- 2 łyżeczki papryki słodkiej
- sól, pieprz i papryka wędzona do smaku
Fasolę namaczamy przez noc (lub dzień, jak wam wygodnie, byle duża fasola moczyła się 10-12 godzin, drobnej wystarczy 6). Gotujemy ją w wodzie sięgającej ok. 3-4 cm nad poziom samej fasoli do miękkości z zielem angielskim i listkami laurowymi. Z wodą po moczeniu zróbcie to, co robicie zwykle; jedni ją wylewają i gotują fasolkę w świeżej, inni nie (i ja należę do tej drugiej grupy). W czasie gdy fasola się gotuje podsmażamy pokrojoną w półplasterki kiełbasę, odkładamy na bok, a na wytopionym tłuszczu smażymy pokrojoną w kostkę cebulę. Zdejmujemy cebulę z patelni. Mięso kroimy w kostkę i podsmażamy partiami na dużym ogniu. Około połowy gotowania fasoli dorzucamy mięso, kiełbasę i cebulę. Kiedy już wszystko będzie miękkie dodajemy przecier i koncentrat pomidorowy, majeranek i wstępnie przyprawiamy solą, pieprzem i obiema paprykami. Zostawiamy na małym ogniu jeszcze na jakieś 10-15 minut, próbujemy i ewentualnie doprawiamy. Podajemy samo lub z pieczywem. Nadaje się zarówno do mrożenia jak i wekowania, choć zawekowane polecam przechowywać w lodówce i spożyć w przeciągu 1-2 tygodni.
Taka porcja nam wystarczy na conajmniej 6 porcji, ale fasolkę jemy bez dodatku pieczywa i jemy jej dużo - bo lubimy. :)