Próbowałam te naleśniki robić kilka razy z internetowych przepisów i niestety na samej wodzie, czy mleku wychodziła kicha, która przyklejała się do patelni, nie dała przewrócić i robiła się przypalona ciapa do wyrzucenia. Ale kiedy wzięłam sprawy w swoje ręce i pierwszy raz udały mi się te naleśniki, dosłownie zakochałam się w nich i uzależniłam od ich jedzenia. Od tygodnia codziennie goszczą u mnie na kolację. Są tak samo delikatne i elastyczne jak pszenne, ale zdecydowanie smaczniejsze! Mają delikatny, orzechowy posmak, który nadaje im tej wyjątkowości. Smakują zarówno ze słodkim nadzieniem jak i z wytrawnym (lubię je z domową pastą mięsną jak i z domową nutellą). Idealne dla tych co nie mogą glutenu, nabiału i zbóż. Przy hashimoto świetnie się sprawdzą jako podbicie węgli na kolację.
Zastanawiam się nawet nad wprowadzeniem ich do swojej oferty sprzedażowej, co Wy na to? 
Jedyny minus to jajko. Jajka są bardzo zdrowe, ale niestety przy alergiach i nietolerancjach niektórzy nie mogą ich jeść, ja też nie powinnam. Ale dajcie mi czas, ogarnę i przepis bez jajek.
Z jednej porcji na wodzie wychodzi ok. 6-8 naleśników o następujących wartościach:
Kcal: 546
Białko: 14g
Tłuszcz: 20g
Węglowodany: 79g
SKLADNIKI
- 1 jajko
- ok. 3/5 szklanki wody lub mleka kokosowego (ok. 150ml) – jeśli uważamy, że ciasto jest za gęste, dolewamy płynu, ponieważ każda mąką jest inna i proporcje mogą się nieznacznie różnić
- 1 szklanka mąki kasztanowej
- 1 łyżka oleju kokosowego (lub innego tłuszczu, np. ghee)
- szczypta soli
PRZYGOTOWANIE
SPOSÓB I – ciasto bardziej zbite, mniej puszyste, bez dziur
Jajko roztrzepujemy, dolewamy wodę/mleko, dosypujemy przesianą mąkę (to bardzo ważne, żeby ją przesiać, ponieważ bardzo lubi się zbrylać). Dodajemy roztopiony tłuszcz i szczyptę soli. Dokładnie mieszamy. Ja do tego celu używam elektrycznej trzepaczki, która zdecydowanie ułatwia i przyspiesza pracę.
SPOSÓB II – ciasto cieńsze, delikatniejsze, bardziej puszyste, ale z dziurami
Jajko ubijamy na puszystą masę, do momentu podwojenia objętości. Dolewamy wodę/mleko i dalej ubijamy. Następnie dosypujemy szczyptę soli, tłuszcz i przesianą mąkę. Ponownie dokładnie ubijamy. Tutaj też do tego używam elektrycznej trzepaczki, która bardzo ułatwia pracę.
Patelnię (najlepiej taką typową do naleśników) smarujemy małą ilością tłuszczu i bardzo mocno rozgrzewamy na średnim palniku. Następnie zmniejszamy ogień, nalewamy porcję ciasta i rozprowadzamy na patelni, ale nie do końca brzegów, ponieważ wtedy trudno placki przewrócić, więc rozprowadzamy je na ok 3/4 patelni. Smażymy do momentu zarumienienia brzegów i przewracamy na drugą stronę i smażymy na wyczucie, ok 30 sekund. Można podważać łopatką i sprawdzać, czy jest już gotowy, następnie przekładamy na talerz.
Powtarzamy proces smażenia z każdym naleśnikiem do skończenia ciasta.
Smarujemy dowolnymi dodatkami. Polecam domową nutellę tego przepisu –> klik
Smacznego 
