Mój najprostszy pod słońcem sposób na upały :) Przebrane, dojrzałe, ładne czereśnie umyć (nie odrywać ogonków), zapakować do woreczków i włożyć do zamrażarki. Kiedy zrobi nam się bardzo gorąco wyjąć kilka czereśni, chwilkę odczekać, żeby język nie przymarzł nam do owocu, a potem rozpuszczać w ustach jak lizaka lub lody wodne :) Ogonek wystaje nam z buzi, a my rozkoszujemy się chłodem i słodyczą czereśni. Potem wypluwamy pestkę. To już naprawdę ostatni, ostatni dzwonek, żeby się w takie ładne czereśnie zaopatrzyć. Ja zamroziłam sobie z pół kilo, powinno wystarczyć. 30 stopni w mieszkaniu (ach te bloki z szarej płyty) to już stanowczo za dużo.
Mój mąż dodatkowo wrzuca sobie takie zamrożone czereśnie do drinków, już po oderwaniu ogonka. Zamiast kostek lodu.