Herbaciana owsianka z miodem, duszoną w miodzie i cynamonie cytryną i brzoskwinią, orzechami włoskimi, pestkami moreli i rodzynkami
Od czasu czwartkowego zaskoczenia śliwkowo-różanym kremem, postanowiłam odnowić nieco utraconą niemal dwa lata temu więź z miseczkowymi śniadaniami. Dziś padło na owsiankę imitującą kubek gorącej herbaty z miodem i cytryną, idealnej na rozgrzanie po jesiennym spacerze. Inspiracją stał się fakt tęsknoty za herbatą o poranku, wypieranej przez kawę ze względu na wyższość, jaką nadaje jej pobudzające działanie. Dziś mogłam cieszyć się jednym i drugim :)
Przepis:
- szklanka mleka (tu owsiane)
- 5 pełnych łyżek płatków owsianych
- 1 łyżeczka siemienia lnianego niemielonego
- 2 torebki herbaty Earl Grey
- 1 łyżka skórki z cytryny
- sok z 1/3 cytryny
- miód do smaku
- 1 łyżeczka cynamonu
Mleko ze skórką z cytryny i cynamonem pogrzać, a następnie umieścić w nim torebki herbaty. Pogotować chwilę, aż herbata puści aromat, a mleko przyjmie jasnobrązowe zabarwienie. Wyjąć torebki z herbatą i wsypać płatki, gotować do miękkości. Pod koniec dodać miód, sok z cytryny i siemię lniane, pogotować jeszcze chwilę, w razie potrzeby dolewając wody. Następnie przełożyć do miseczki.
Niestety, taka już moja natura, że przed publikacją zdjęć z Veganmanii potrzymam Was trochę w niepewności. Bynajmniej nie, aby podziałać na Wasz apetyt czy też zdenerwować - po prostu wybranie ich jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Mogę jednak powiedzieć, że było nawet lepiej niż się spodziewałam: dużo ludzi, niemal tyle samo psów na smyczy (aż żałuję, że nie wzięłam mojej psicy, ale z jedną ręką pstrykanie zdjęć, jedzenie, trzymanie jej i pilnowanie torby to zadanie nie do wykonania), a najwięcej dobrego jedzenia. Nie spodziewałam się, że miejsce imprezy, Fabryka, jest tak ogromna - organizatorzy udostępnili dostawcom wszystkie pomieszczenia. Odnowiłam także znajomość z szatniarzem, jeszcze z czasów podstawówki (ach, wspólne zabawy na świetlicy :D). Jednak to jeszcze nie koniec atrakcji: za tydzień szykuje się następny festiwal ;)
Niestety po powrocie do domu czar prysł - ostatnio mimowolnie wracam do roli posłańca wiadomości między pokojami, służącej i jedynej pokojówki. Rodzina widzi, że jest lepiej, a dla niej to znak, że można z tego skorzystać. Nie wiem ile można krzyczeć, obrażać się, trzaskać drzwiami i strzelać fochy. Z drugiej strony nie wiem jak można przez siedem dni w tygodniu nie odezwać się słowem do domowników, siedząc w zamknięciu i żyjąc jedynie pracą. Wiem natomiast, że nie mam na to wpływu, jednak w takich warunkach nie potrafię normalnie egzystować. I jakoś same, ni stąd ni z owąd nasunęły się słowa, które interpretuję jak zwykle po swojemu:
"Zerwana nić jak cienki włos,
Zwierciadło pęka w odłamków stos,
„Klątwa nade mną”, krzyczy w głos..."
~Alfred Tennyson