
Dyniowe batoniki owsiane z rodzynkami, morelami suszonymi, migdałami, słonecznikiem podane ze śliwkami
Wczoraj dowiedziałam się o konieczności zjedzenia śniadania poza domem. Był to wystarczający pretekst, aby zrealizować jeden z pomysłów, które już dawno zrodziły się w mojej głowie, a mianowicie dyniowe owsiane batoniki! Słodkie od suszonych owoców, chrupiące od ziaren i orzechów, a przez dodatek dyni i cynamonu aż czuć bijącą od nich jesień. Idealne, aby wrzucić je do plecaka i móc cieszyć się dobrym śniadaniem w każdej sytuacji :)


Przepis:
- 5 łyżek płatków owsianych
- 4 łyżki puree z dyni
- łyżeczka cynamonu
- łyżka miodu
- 1/2 łyżki oleju kokosowego
- 1,5 łyżki nasion słonecznika
- 1 łyżka migdałów
- 1 łyżka ziarna kakaowca
- kilka suszonych moreli
- 1,5 łyżki rodzynek
- mleko
Morele, migdały i rodzynki posiekać drobno. W garnuszku wymieszać je z płatkami owsianymi, ziarnami, pestkami i cynamonem. Olej kokosowy z miodem rozpuścić na bardzo małym ogniu i zalać płynem mieszankę płatków. Wszystko dokładnie wymieszać łyżką - mają powstać zlepione kawałki masy, jak podczas przygotowywania granoli. Dodać puree z dyni (ja dodałam również około 4 łyżek mleka, poniewać puree było bardzo gęste) i dokładnie zmiksować (nie blendować!). Masę przełożyć do naczynia wyłożonego papierem do pieczenia i piec około 50 minut w 180 stopniach. Po tym czasie wyjąć i wystudzić na kratce.
Na siedzeniu samochodu, w drodze na badania. Nic poważnego, bo jedynie spuchnięta stopa zmusiła mnie do szczegółowej analizy składu krwi. Są także i zalety: przestanę odkładać to z tygodnia na tydzień, a w szkole posiedzę godzinę krócej. A po obszernym szacowaniu i kalkulacji udało mi się wyliczyć, że oprócz pierwszej lekcji, ominę także cztery ostatnie: nauczycielka od j. włoskiego prawdopodobnie będzie niepocieszona, ale perspektywa czekania dwóch godzin po to, żeby posiedzieć kolejne dwie i spędzić je w stanie półhibernacji wydaje się bezsensowna. A teraz wieści pozytywne: dzięki swojej zawziętości i wyćwiczonym (również na mnie) umiejętnościom negocjacji, mojej mamie udało się wyrwać laptopa naprawionego za 200 zł. Teraz pozostaje tylko czekać na kuriera :)
Miłego dnia!