To już ostatni produkt, który otrzymałam do testowania w ramach współpracy z
ViVio. Mowa o
soli himalajskiej. Długo nie pisałam o niej postu, bo zwyczajnie nie miałam jak jej dobrze przetestować. Używam mało soli do potraw, stąd czekałam na dobrą okazję. A że dostałam spore opakowanie, przekazałam połowę mojej mamie i również czekałam, aż ją przetestuje. :)
Sól himalajska jest najczystszą solą i podobno najzdrowszą. Według badań, zawiera aż 84 składników mineralnych, które pomagają naszemu organizmowi utrzymywać równowagę wodno - elektrolitową, lipidową, węglowodanową, a nawet hormonalną.
Dobrej jakości sól, nie zawiera żadnych zanieczyszczeń. Jest alternatywą nawet dla soli morskiej - obecnie wody morskie są często wykorzystywane jak wysypiska śmieci, można więc sobie wyobrazić, jaki może być skład takich soli.
Co ja o niej myślę?
W smaku nie odczułam większej różnicy. Może jest troszkę bardziej słona od soli potasowej, której używamy w domu od kilku lat. Ale sól potasowa, mimo właściwości obniżających ciśnienie, jest jednak przetworzona chemicznie. Dlatego prawdopodobnie przerzucę się na czystą sól himalajską.
Ja znalazłam jeszcze inne zastosowanie soli - peeling! Wymieszałam sól z odrobiną oliwy i kawą nierozpuszczalną i otrzymałam świetny peeling drobnoziarnisty, który pachnie obłędnie. :)
Musimy jednak pamiętać, że tak jak zwykła sól, cukier, czy nawet opisywany przeze mnie
ksylitol, w nadmiarze może szkodzić. Mimo wspaniałych właściwości, w życiu trzeba zachowywać umiar. :) Jako, że nie solę zbyt wiele, nie zacznę od teraz solić więcej. Po prostu można uznać do za dodatkowy suplement diety. :)
Po więcej informacji na temat soli zapraszam również
tutaj. Dziękuję Vivio za współpracę, przepraszam za moje poślizgi w dodawaniu postów. Sprawy osobiste i fakt, że dostałam takie duże opakowania produktów sprawiły, że musiałam je przez jakiś czas przestować. :)