Hej, hej Piątku!
Kolejny napięty do granic możliwości tydzień za mną. Sporo w nim było jednak dobrych chwil! Podjęłam też pewną ważką dla mnie decyzję, która już od dłuższego czasu zaprzątała mi głowę i myślę, że będzie to zmiana na lepsze. A przynajmniej dla mojego zdrowia i samopoczucia. Jak to jednak zwykle bywa w takim intensywnym okresie, ciężko jest zadbać o zdrowe i zbilansowane posiłki. Codziennie maszeruję przez miasto z ogromną torbą, w dużej mierze wypakowaną kilkoma lunchboxami. Nie zawsze też mam okazję zjeść coś ciepłego, a uważam, że gorący posiłek w ciągu dnia to podstawa. Staram się panować nad harmonogramem posiłków, ale w ostatnim miesiącu naprawdę mało czasu spędziłam w kuchni, nad czym wielce ubolewam. Dlatego w listopadzie za punkt honoru stawiam sobie odbyć kuchenne rewolucje! Dwa tygodnie temu trafił do mnie miły prezent od Zmiany Zmiany - na pewno słyszeliście o ich batonach, szczególnie jeśli Wasze odżywianie jest ukierunkowane na jedzenie jak najbardziej naturalnych posiłków. Do tej pory nie miałam okazji ich spróbować, chociaż zbierałam się z zamiarem ich zakupu już długi czas. Przesyłka od Zmiany Zmiany trafiła w idealny moment mojego życia. Kilka razy uratowały mój żołądek od totalnego skurczenia - raz podczas podróży pociągiem, gdy nie miałam czasu przygotować nic na drogę, a dwa razy w trakcie biegu między uczelnią a zajęciami tanecznymi.
Batony Zmiany Zmiany
Opakowanie batonów mówi: 100% naturalnych składników. I rzeczywiście - na odwrocie nie znajdziecie nic, co przypomina dużą literę E. Dodanego cukru też tam brak, a z tłuszczy tylko olej kokosowy. Zero glutenu. Zero mleka. Raj! Składniki to w dużej mierze zmielone orzechy, daktyle, ale też takie cuda jak spirulina, jagody goji czy nasiona chia. Każdy baton ma swój jedyny, niepowtarzalny smak. Z wyglądu mogą przypominać trochę taką dużą krówkę - takie było moje pierwsze skojarzenie. Ale zapewniam Was, że oprócz wyglądu, krówki i Zmiany Zmiany za dużo wspólnego nie mają!
Przeczytajcie, jakie są moje wrażenia:
Aloha - ten batonik przede wszystkim urzekł mnie swą nazwą (uwielbiam wymawiać to słowo) i kokosowym smakiem. Mam bzika na punkcie wszystkiego co kokosowe, a tu prócz wiórek kokosowych, mamy też nierafinowany olej kokosowy. Minusem dla osób trenujących może być zbyt duża zawartość tłuszczu (aż 23,2 g) - posiłki okołotreningowe nie powinny być oparte na tłuszczach. Dlatego Alohę polecam na inną okazję ;) Smak: 10/10 - mój ulubieniec!
Składniki: daktyle, figi, migdały, słonecznik, kokos, nerkowce, nierafinowany olej kokosowy.
Lewy Sierpowy - słodki smak Sierpowego tłumi specyficzny posmak jagód jogi, który nie każdemu może odpowiadać. Osobiście ten posmak mi nie przeszkadza, ale gusta są różne. Producenci sprawnie przemycili ich znakomite właściwości do pysznej przekąski. Smak: 9/10
Składniki: daktyle, figi, orzechy nerkowca, migdały, słonecznik, jagody goji.
Kosmos - batonik, który potwierdza, że wystarczy kakao i kilka innych naturalnych składników, żeby stworzyć coś pysznego i pożywnego. Żadnej mąki, żadnych emulgatorów, sproszkowanego mleka i innych takich kwiatków. Po prostu kosmos! Przy tym batonik jest mniej słodki niż Aloha czy Lewy Sierpowy i dla mnie jest to słodycz idealna! Kosmos ma też znacznie mniejszą ilość tłuszczu niż Aloha, przez co ma mniej "mokrą" konsystencję. Smak: 9/10
Składniki: daktyle, figi, migdały, słonecznik, nerkowce, kakao.
Petarda - Jak wskazują producenci, jest to baton typowo dla sportowców. Ja dodam od siebie, że to gratka dla fanów superfoods - mamy tu i nasiona chia, które namiętnie jem w formie puddingu, ale i spirulinę - sproszkowaną algę. Ten ostatni składnik nadaje batonom ciekawego zielonego koloru. Spirulina jest przepotężnym źródłem białka (aż 60-70 % wartości odżywczych to właśnie białko), dlatego jest to super propozycja dla Sportowców. Nie miałam okazji spróbować spiruliny, ale myślę, że to ona jest składnikiem, który batonom nadaje lekko gorzkawego posmaku. Smak: 7/10, ale pod względem składu myślę, że jest zwycięzcą.
Składniki: daktyle, pestki dyni, maliny, morwa, orzechy nerkowca, orzechy brazylijskie, nasiona chia, spirulina.
Inne informacje:
Za duży plus uważam niezbyt długą datę ważności batonów, która potwierdza to, że nie ma w nich substancji konserwujących. Z kolei minusem jest obecność w każdym z batonów orzechów, co przy alergii na orzechy wyklucza Zmiany Zmiany z diety - niestety, sama nad tym ubolewam, bo u mnie orzechy nasilają AZS. Mimo wszystko, tak lubię wszystko co orzechowe, że czasem pozwalam sobie na chwilę zapomnienia i przyjemności :)
Batoniki Zmiany Zmiany to mój faworyt na rynku polskim. W Londynie miałam okazję spróbować batoników .nakd i Track, ale według mnie Zmiany Zmiany wypadają przy nich znacznie lepiej - i piszę to ze 100% przekonaniem! Na pewno wpiszę je na stałą listę zakupów, bo pewnie jeszcze nie raz będą przychodziły mi z pomocą w te bardziej napięte dni tygodnia.
Mieliście okazję spróbować Zmiany Zmiany?