Po raz pierwszy pokusiłam się o zrobienie domowych hamburgerów.
Mięso zmielić do miski.
Cebulę i czosnek obrać z łupin. Cebulę pokroić w drobną kostkę.
Na patelni rozgrzać olej, wrzucić cebulę i smażyć ją, aż się zeszkli. Do zeszklonej cebuli przecisnąć przez praskę ząbki czosnku i smażyć razem jeszcze minutę. Nie zapominać o mieszaniu podczas całego procesu.
Gotową cebulę przestudzić, po czym zimną dodać do miski ze zmielonym mięsem.
Do mięsa z cebula wbić jajko, dodać ketchup, musztardę, łyżeczkę wody oraz sól i pieprz.
Wyrobić ręką całość na jednolitą masę.
Lekko zwilżyć dłonie i formować burgery o średnicy odrobinę większej, niż średnica bułki, pamiętając o tym, że podczas smażenia trochę się skurczą.
Uformowane kotlety odkładać na zwilżoną wodą deskę do kojenia lub inną płaską powierzchnię.
Papierowy ręcznik skropić olejem. Natłuścić olejem patelnię grillową (dzięki zabiegowi z ręcznikiem, mamy gwarancję naprawdę cienkiej warstwy tłuszczu). Rozgrzać patelnię i na gorącą kłaść burgery.
Smażyć je do momentu, aż się ładnie zrumienią (ponieważ autorka przepisu, z którego korzystałam, nie napisała jak to zrobić, to ja je smażyłam w ten sam sposób, w który smaży się kotlety mielone - przez pierwsze chwile na bardzo dużym ogniu, by mięso się "zamknęło" i ścięło, a potem zmniejszałam gaz i już na niedużym ogniu dosmażałam do końca).
Rumianego kotleta przekręcamy na drugą stronę i smażymy podobnie jak poprzednio.
Bułki do burgerów podgrzewamy w rozgrzanym do 180 C piekarniku.
Ciepłe pieczywo smarujemy wewnątrz po obu stronach ketchupem i wypełniamy wnętrze dodatkami:
Sałatą, plastrami żółtego sera, usmażonym burgerem oraz pozostałymi warzywami.