Czasami gdy rozmawiamy z ludźmi, tematy schodzą się do jedzenia. Nie ukrywajmy - ludzie lubią gadać o żarciu. A to chwalimy się co zrobił mąż na obiad, a to o nowościach w sklepie, a to o niemiłej kasjerce w Tesco, która nie chciała uznać reklamacji przeterminowanego serka wiejskiego i trzeba było wołać o kierownika (nie ważne...).
Gdy tak sobie czasami gadam i już taki temat się pojawi, to każdy wytyka mi, że nie jem mięsa. No bo przecież, jak można w niedzielę nie zjeść schaboszczaka?! Toż to wbrew tradycji pospolitego Kowalskiego! No więc w tedy Natalia zaczyna się bronić i podaje zamienniki. Często pada u mnie słowo ''tofu''. Nie będę ukrywać, lubię je za uniwersalność. Czy do sałatki, czy jako ''kotlety''...pycha. Gdy spotykam takich śmiałków, którzy tofu jedli, to zawsze słyszę: ''Beee! To przecież smaku nie ma!'' I owszem, tofu smaku nie ma, bo to taka fajna rzecz, której smak nadaje się samemu. Fajne? No pewnie! A dziś recenzja o jednym z nich, które z uprzejmości firmy
POLSOJA, dostałam do zrecenzowania!
Zapraszam.
Skład:
Wygląd: Jak wygląda tofu? Jak biała cegła. Tylko jak się nią walniesz w głowę to nie zaboli (no może trochę). A teraz tak na poważnie, to tofu jest białą kostką sera sojowego. Taka kostka ''sera'' jakie spotykamy normalnie w marketach. Tofu ma dodatkowo ''wodnistą'' zalewę, ale to nie problem - wystarczy odsączyć. Jego ''gąbczasta'' konsystencja zawsze śmieszyła moją siostrę, która porównuje ją do
Spanch Bob'a.
Smak: Jak już wcześniej napisałam, tofu smaku nie ma. Trzeba potraktować je przyprawami, zamarynować bądź uwędzić. To tofu jest moim ulubionym na rynku jeśli chodzi o naturalne. Idealnie się miażdży, kroi, nie rozwarstwia się i ładnie można je zapiec/usmażyć. Jeżeli ktoś chce się ''zaprzyjaźnić'' z tym oto roślinnym przyjacielem to polecam -
kotlety z tofu!
Podsumowując:
10/10
Cena - ok. 4 zł Piotr i Paweł, Alma, Tesco, Real...
Czy kupię ponownie - Oczywiście, stale w mojej lodówce