Ostatnio myślałam sobie nad tym co jadam na co dzień i doszłam do wniosku, że codziennie wpada coś słodkiego. I nie mówię tu o podjadaniu, bo ja nigdy nie podjadam między posiłkami, bo jestem z tych osób, które myślą o tylu rzeczach na raz w ciągu dnia, że czasem nawet zapominają o głodzie :P Ale wracając...no właśnie zorientowałam się, że codziennie do ostatniego posiłku przed snem, wpadają słodkie przysmaki. Niby powinnam mieć wyrzuty sumienia, ale...kurde, grunt, że są zdrowe :) Nie wolno popadać w paranoję i mam nadzieję, że Wy też pozwalacie sobie na słodkości każdego dnia aby osłodzić sobie rutynę. Trzeba sobie pozwalać na małe przyjemności, bo przecież nigdy nie wiemy kiedy może nas zabraknąć, a więc korzystajmy z życia :)
No i po tym dziwny wstępie chciałabym Wam zaprosić na kolejną recenzję batonów RAW BITE. Tym razem padło na smak, który bardzo mnie intrygował. Nie lubię ostrości w słodyczach oraz nie lubię cytrusów w słodyczach, a tutaj mamy combo tego i tego. Po co go kupiłam? Z czystej ciekawości, a to jak wypadł, dowiecie się w recenzji!
Skład:
Wygląd i smak: Nasz limonkowy przyjaciel został umieszczony w jaskrawo zielonym opakowaniu, który tak daje po oczach, że nie było opcji abym nie zauważyła go w sklepie ;) Podoba mi się ten kolorek, jest taki letni i od razu kojarzy się z wakacjami. Smak jest również podchodzący pod letnie klimaty, bo przecież to latem popija się zimne napoje z cytrusami. Jak już pisałam wcześniej, ja nie lubię w słodyczach cytrusów (ale zdarzają się wyjątki), a chilli to omijam szerokim łukiem nawet w wytrawnych produktach, bo niestety jestem bardzo mało odporna na ostry smak. Tutaj mamy nie tylko chilii, ale i też imbir, a więc po zakupie tego batonika bardzo długo zwlekałam z jego otwarciem :D
Po rozpakowaniu ponownie dostałam batona z ogromną ilością orzechów. Te batoniki są chyba najlepszymi pod względem dodania orzechów do masy. Jak widać na zdjęciach, orzeszki są w dużych kawałkach, a więc jest co chrupać (a ja chrupać lubię :D). Zapach był bardzo orzeźwiający, wyraźnie limonkowo-imbirowy. Od razu skojarzył mi się z landrynkami o tymże smaku, które świetnie odświeżają oddech. Batonik był dosyć plastyczny, ale jak na RAW BITE przystało jednak solidny. Smak? Powiem Wam, że pyszny! Limonka nadawała lekkiej kwaśności, która super równoważyła się ze słodkimi daktylami. Pod koniec jedzenia pojawiał się ostry posmaczek imbiru i chilli, ale było to subtelne i tylko dopieszczało całość. Serio był pyszny i z wielką przyjemnością kupię go ponownie!
Podsumowując:
10/10
Cena - ok 10 zł
Czy kupię ponownie? - Tak