Pogoda nie sprzyja jakiejkolwiek wenie twórczej, ale przynajmniej podzielę się z Wami bardzo przyjemną wieścią - szykują się ZAKUPY! :D Rodzice obiecali, że zabiorą mnie dziś do Manufaktury na zakupy, bo należy mi się jakaś atrakcja w ferie i odstępstwo od szkolnych stresów - kocham ich ♥ W planach oczywiście zakupy sportowe jak i ciuchowe oraz jedzeniowe! Słodyczy nie planuję kupować, może w Auchan poszukam jakiś zagranicznych nowinek, ale tylko to, bo jadę tam głównie z myślą o wege zakupach. W sklepach sportowych za to szukać będę 2 par spodni (legginsy długie i spodenki krótkie) oraz butów <3 Czyli coś co lubię najbardziej kupować ;) Trzymajcie kciuki aby się udało!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już dobry miesiąc temu obkupiłam się w M&S na przecenach. Nie były to ubrania, bo moda w tym sklepie to dla mnie porażka, a jedzenie, które osobiście sobie cenię, bo owa marka ma je na prawdę dobrej jakości. Własnie z tego sklepu pochodzą moje 3 ukochane masła orzechowe (zwykłe crunchy, z syropem klonowym i z nerkowców) oraz ulubione kupne granole (orzechowa i jabłkowa górą!). Sklep ten ma też wiele win, makaronów, sosów...i słodyczy! Przechodząc przez półki z przecenami rzuciły mi się w oczy te żelki...zaraz, bez żelatyny? Biorę! Nie dość, że śliczne kształty, owocowy smak to jeszcze mogę je zjeść?! Nie ważna cena - kupujemy i testujemy, zapraszam :)
Skład:
Wygląd: Jak już pisałam na wstępnie, opakowanie od razu rzuciło mi się w oczy, bo jest po prostu cud malina! Słodkie, urocze no i ten mis polarny...ach, takie słodkie akcenty są dla mnie zgubne i na motywy z uroczymi zwierzątkami zawsze dam się naciąć. Na początku nie miałam pojęcia, że są wegańskie, a chciałam je kupić dla siostry (na imieniny), ale po wnikliwym przejrzeniu składu oczy zrobiły mi się jak pięć złotych! Wegańskie? Chcę!
W środku są 2 rodzaje żelek. Jedne w kształcie pingwinków z czapkami o saku porzeczki oraz misiów polarnych z koroną o smaku gruszki.
Smak: Zapach jest silnie owocowy, cudownie aromatyczny i taki ''prawdziwy''. Miałam wrażenie, że niucham porzeczkowy dżem od Łowicza, który swoją drogą uwielbiam ;) Żelki były bardzo sprężyste, wręcz identyczne jak te ''prawdziwe'' z żelatyną. Piękny zapach, kształt i intensywne kolory tylko zachęcały do spróbowania...jak wyszło?
Porzeczkowe pingwinki są bardzo intensywne i wręcz lekko cierpkie w smaku. Mnie bardzo odpowiadają, ale reszta rodziny uznała je za zbyt kwaśne. Misie polarne są za to ich przeciwwagą, czyli soczystymi i słodkimi żelkami. Fajnie komponuje się ta cierpkość ze słodyczą, ale i tak nie pobiją one
żelek Katjes ;) Tamte podbiły moje serce i bardzo tęsknię, że nie mogę ich nigdzie dorwać. Fanką żelek nie jestem, ale dla fanów, które za nimi tęsknią - ideał. Polecam spróbować jako ciekawostkę, a nóż Was oczarują? ;) Dla mnie było to przyjemne doświadczenie smakowe, ale nie kupię już ponownie...wolę czekoladę :P
Podsumowując:
7+/10
Cena - nie pamiętam, ale coś koło 4 zł M&S
Czy kupię ponownie? - Nie, żelki to nie moja bajka ;)