Witam się z Wami w listopadzie! Niestety pogoda zrobiła się okropna - taka jak na listopad przystało :( Nie obejrzymy się, a zleci tak, że zaraz będą święta Bożego Narodzenia :) Dzisiaj wypada nam 40 jadłospis na blogu, a ostatnio obiecałam Wam, że własnie na 40 post z tej serii pokażę Wam co zabieram ze sobą i jak wygląda moje jedzonko kiedy wychodzę do szkoły na zajęcia. Akurat mam to szczęście, że jestem w szkole na tyle długo, że nie muszę targać tony jedzenia, a jedno pudełko wystarczy :) W sumie to tyle tam się dzieje, że nie ma czasu aby zjeść :D Ale jest fajnie, a to najważniejsze! Nie będę ukrywać, że najbardziej podobają mi się zajęcia praktyczne ;)
Ciekawi jak wygląda moje menu kiedy jestem w szkole? Zapraszam!
Zajęcia zaczynam o 8.30, a więc rano tylko woda :)
Do szkoły biorę ze sobą makaron z czarnej fasoli z gotowanym kalafiorem, oliwkami zielonymi nadzianymi papryką oraz z prażonym słonecznikiem. Wiem, że makaronu tutaj praktycznie nie widać, ale musicie mi wierzyć, że jest! I to sporo, bo zawsze gotuję sobie 50 gramów. Dodatkowo biorę ze sobą na zajęcia jeszcze termos z herbatą i 500 ml wody niegazowanej.
Gdy wracam jestem głodna jak wilk, a więc chcę zjeść coś szybkiego i pysznego. Tutaj padło na serek wiejski z sosem o smaku białej czekolady, ogromne jabłko oraz pasek jednej z moich ulubionych czekolad - Milki Peanut and Caramel.
Na ostatni posiłek wybrałam kaszkę kukurydzianą z białkiem o smaku białej czekolady z brzoskwinią i posypałam ją malutką garstką prażonych orzeszków ziemnych. Dodatkowo mam sporo śliwek w miseczce i dwa Happy Hippo od Kinder, które są przepyszne! :D Smak dzieciństwa :)
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam udanego weekendu w tym nowym miesiącu. Obiecuję częściej robić food booki z udziałem posiłków do lunchbox'ów :)