Dziś nie haul, a kolejny jadłospis :) Moje niedzielne zakupy będziecie mogli już zobaczyć w następnym tygodniu, bo po prostu nie miałam wcześniej czasu na obcykanie wszystkiego ;) Teraz moje prywatne sprawy idą ''na całego'' więc mniej siedzę na blogu :) Obiecuję jednak, że w końcu się pojawi! Wiem, że wielu z Was lubi moje zakupy i czeka na nie z niecierpliwością ;)
Jadłospis, który przygotowałam dla Was, nie jest niestety wegański. Wpadła m tutaj mała słabość do serka wiejskiego i wyszło jak wyszło. Jednak jakoś się tym nie przejmuję, bo nie czuję się gotowa na 100% weganizm - muszę jeszcze odczekać, a może w końcu nie będę czuła potrzeby zjedzenia nabiału? :)
Na pierwszy posiłek w ciągu dnia zdecydowałam się na totalny misz-masz i czyszczenie resztek z lodówki. Na talerzu wylądowała zielona fasolka szparagowa (jakieś 300 gramów), 1 duuuże jabłko, jakieś 200 gramów ciecierzycy i całe opakowanie suszonej marchewki w przyprawach. Ponad to mam tutaj ok. 120 gramów chleba pro body i tradycyjnie ketchup jako dip.
Na drugi posiłek zdecydowałam się na coś słodkiego :) Padło na kaszę pęczak (cały woreczek) ugotowaną na wodzie z dodatkiem soli, a później wymieszaną z kubeczkiem jogurtu sojowego o smaku morelowym marki Sojade (już niedługo wstawię recenzję!). Dodatkowo mam tutaj 2 średnie jabłka i 2 batoniki bananowo-daktylowe z Biedronki (pyszne!)
Na trzeci i jednocześnie ostatni posiłek, wybrałam znów coś na wytrawnie. Padło na gotowanego brokuła, całą puszkę kukurydzy ( pod brokułem :) ), cały serek wiejski z przyprawą (suszone pomidory czy jakoś tak), marchewki w słupki (jakieś 200 gramów), całej paczki wafelków ryżowych, prażonej ciecierzycy (oj duuuużo :D) i ketchupu ;)
Mam nadzieję, że post się podoba :) Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam cudownej niedzieli!