To, że mleko płynie w moich żyłach, to chyba wiecie? :D
Jestem osobą, która zjada dziennie ok. 2 jogurtów, 1 serka wiejskiego, 1 szklankę mleka i do tego poprawia twarogiem ;) Wiem, że nabiał negatywnie wpływa na moją cerę (stąd mam lekki trądzik), ale nie umiem sobie go odmówić i dobrze mi z tym, o!
Gdy zobaczyłam Milkę jogurtową, to wiedziałam, że musi wylądować ona w moim koszyku. Było warto?
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Opakowanie jest mało zachęcające, bo właściwie nic na nim się nie dzieje. Kleks jogurtu i kostki czekolady na fioletowym tle...
Moją uwagę jedynie zwrócił napis ''Yoghurt'' i fakt, że mogą być podobne w smaku do Kinderków.
Smak: Czego oczekiwałam? Czegoś na wzór Kinder czekolady. Czyli słodkiej (nie ulepkowej), mlecznej czekolady wypełnionej mleczno-jogurtowym kremem. Co dostałam? Marną podróbkę. Czekolada, jak to na Milkę przystało, jest mocno słodka, lekko plastikowa i ogólnie niezbyt mi smakuje. Jedyną pozytywną rzeczą w tej czekoladzie jest nadzienie. To ono ratuje honor tej czekolady, bo ulepkowej Milce nadaje fajnego kwasku. Nadzienie nie jest słodkie i na prawdę przypomina w smaku jogurt ;) Jest to czekolada, którą próbuje się raz i więcej nie kupuje - nuuuuuda.
Podsumowując:
6/10
Cena - ok. 2-4 zł
Czy kupię ponownie? - Nie, wolę Kinderki