Było już spokojnie, było już dobrze, a teraz znowu nawał sprawdzianów. Jutro geografia (na, którą nic nie umiem) i niemiecki. Nie wiem jak dam ze wszystkim radę, bo nie umiem się z niczym wyrobić. Sypiam po 4 godziny, zarywam pół nocy, a czas i tak ucieka! :(
Nie dobrze...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kto mnie zna lub ten, kto zagląda na mojego bloga wie, że kocham płatki CiniMinis. Jem je prawie codziennie i są dla mnie absolutnym hitem. CiniMinis w wersji truskawkowej jadłam bardzo dawno temu i zapamiętałam je bardzo, bardzo źle. Pamiętam, że nawet zapach mi nie odpowiadał, a paczka powędrowała do wyrzucenia, bo nikt nie chciał jej jeść.
Jak wypada to teraz? Smak się zmienił? A może moje preferencje?
Zapraszam!
Skład: No proszę ile truskawek! :D Zaraz, a gdzie one w ogóle są? Widzę tylko marny proszek...
Wygląd: Opakowanie jest identyczne jak w przypadku klasycznych ale zamiast niebieskich barw są tu różowe. Opakowanie jest foliowe, bo przecież jak mogłoby być inaczej.
Kształt, wielkość i wzory na płatkach są identyczne jak w pierwowzorze, ale kolorek jest zamieniony na delikatny pudrowy róż.
Smak: Zacznę od zapachu, który jest mega cukrowy i na samą myśl o nim mam ochotę wziąć szklankę wody i zapić tą słodycz. Już od samego ''zaciągnięcia'' się zapachem wiedziałam, że będzie źle...bardzo źle.
Moje obawy się niestety sprawdziły, bo po pierwszym kęsie miałam tyle cukru w ustach (i już chyba w żyłach), że poczułam się jak po cukrowym dopingu. Ludzie! Tak słodkich płatków to jeszcze nie jadłam! Truskawek tu w ogóle nie czuć, nawet ich aromatu, jest tylko cukier, cukier i cukier!
Okropne są i na prawdę nie wiem co z nimi zrobię...zjeść w każdym razie będzie ciężko.
NIE polecam!
Podsumowując:
2/10
Cena - ok. 6 zł
Czy kupię ponownie? - Nie!