Wielokrotnie słyszałeś, że jakieś jedzenie może być niebem w gębie. Znajomy może bosko gotować, a jego kuchnia być anielsko dobra, a posiłek spadał jak manna z nieba w czasie największego głodu.
Nie dziwi mnie „boskość” jedzenia – po prostu niebo przepełnione jest świętymi zaangażowanymi w sprawy stołu, a sam Jezus lubił dobrze zjeść. To właśnie on odpowiadał na podstawową potrzebę ludzi czyli zaspokojenie głodu. Tak działo się na weselu w Kanie Galilejskiej, gdy przemienił wodę w najlepsze wino oraz gdy rozmnożył chleb i ryby, aby nakarmić tłumy. Jezus jest największym smakoszem świata, który lubi najbardziej niesamowite delicje i potrafi się nimi dzielić ze współbiesiadnikami. Nawet chciano go obrazić nazywając obżartuchem i pijakiem. Takim, który jada z prostytutkami i złodziejami oraz zadaje się z szemranym towarzystwem. A on po prostu nie tracił szansy na spotkanie z człowiekiem tudzież wiedział, że właśnie tam najbardziej potrzebny jest pokarm.
Wszyscy święci ucztują w niebie
Może dlatego do swojej niebiańskiej świty zapraszał ( i nadal to robi) ludzi wrażliwych na sprawy ducha i ciała. Dla których żołądek był równie ważnym organem co serce i wątroba. W boskim ucztowaniu towarzyszy mu między innymi Święta Marta – siostra Marii i Łazarza, patronka kucharzy i piekarzy. Z pewnością zatroszczy się o chochlę zupy dla każdego. Następna w kolejce jest Hildegarda z Bingen – propagatorka diety na wzmocnienie zdrowia, w której prym wiodło piwo i wino jako lek na wszelkie dolegliwości. Z płci męskiej, nie mniej świętej koniecznie należy wymienić Świętego Jacka Odrowąża. Był założycielem zakonu dominikanów w Polsce, który zgodnie z tradycją karmił głodnych krakowian pierogami. Pobożne wezwanie głosi „ Święty Jacku z pierogami, módl się za nami”.
Święty Hubert, który jest patronem myśliwych z pewnością poczęstuje nas przyrządzoną sarnią giczą. Kolejny dominikanin; Święty Tomasz z Akwinu poza wybitnymi myślami filozoficznymi i doświadczeniem kaznodziejskim zasłynął swoją tuszą. Ponoć był tak otyły, że współbracia musieli wyciąć dziurę przy stole w refektarzu, aby mógł zmieścić się podczas wspólnych posiłków.
Dodatkowo wspomnę, że święta Hildegarda wyznawała zasadę, że jedzenie ma przysparzać radości. Dietę dzieliła na „potrawy smutku” i „potrawy radości” (do tych produktów zaliczała orkisz, owies, pokrzywa zwyczajna, migdał, kasztanowiec jadalny, koper włoski). Zdecydowanie w Niebie powinny gościć te drugie dania. Dla niej jednak najważniejszą przyprawą była MIŁOŚĆ. Uważała, że to ona dodaje unikalnego smaku wszystkim potrawom, a gotować z miłością to ofiarowywać całe swoje serce. Wyrażanie uczuć poprzez serwowaną potrawę jest „jak rosa Hermonu, która spada na górę Syjon” (Ps 133,3), a przy okazji może wzmocnić nasze zdrowie.
O niebie wiemy, że jest to miejsce obfitości. Wtedy otrzymamy chleb, który będzie karmił nas do syta. Wraz z aniołami będziemy mogli ucztować i cieszyć się z wzajemnej obecności. Na samą myśl o biesiadowaniu w znakomitym towarzystwie uśmiecham się od ucha do ucha. A także tańczyć będzie trzeba, gdyż jak to powiedział Święty Augustyn: „[…] Człowieku! Ucz się tańczyć. Inaczej, cóż poczną z Tobą aniołowie w niebie...”. Parafrazując piosenkę znanego lubelskiego zespołu „Wszyscy święci ucztują w niebie”. Nie wiem jak Tobie, ale mnie ta perspektywa jest bardzo w smak.
Wino dla serca
(zaprawiane pietruszką)
(przepis zaczerpnięty z książki „Z kuchni Świętej Hildegardy. Potrawy dla zdrowia i radości”Jany Fournier – Rosset, s. 72)
8 do 10 świeżych łodyżek zielonej pietruszki razem z liśćmi
1 łyżka stołowa octu winnego
1/3 do 2/3 kubka (80 do 150 g) miodu
1 butelka dobrego naturalnego wina
Gotujemy przez 20 minut wino z zieloną pietruszką i octem winnym. Dodajemy miodu i gotujemy jeszcze przez 5 minut. Przecedzamy i pijemy od jednego do trzech kieliszków do likieru dziennie. Jest to lek zapobiegający wszystkim schorzeniom serca oraz śledziony, bólowi w żebrach i klatce piersiowej. Z powodzeniem stosowany w przypadku bezsenności, zmęczenia i wyczerpania.