Przez weekend było bardzo zimno. Choć o 6:20 pokój wypełniony był wschodem słońca o kolorze miodu, to w ciągu dnia z minuty na minutę wszystko stawało się bardziej stalowe. Prz takiej aurze nie czyta się melancholijnych opowiadań z czystej troski o samą siebie.
Ależ wszystko płynie i kapie, błyszczy i migocze, znów zaczyna rosnąć, wszystko od nowa, pomyśleć, że znów ma na to siłę.
Po spacerze wszyscy mieliśmy czerwone nosy, więc tata napalił w kominku. Dalsze kroki wydawały się być nieuniknione - jedynym antidotum może być ciasto drożdżowe, które przykryte ściereczką będzie sobie spokojnie rosnąć, mimo zbyt mocnego wieczornego chłodu.
Zasnęłam na kanapie, więc wierzch troszkę się przypiekł, ale następny poranek nie był już tak szary jak dwa poprzednie.
KRUCHO-DROŻDŻOWE ZAGNIATANE
wg. Pani Kazi
3 łyżki cukru
5 dag drożdży
3 łyżki śmietany
-> składniki na zaczyn połączyć w garnuszku i odstawić do podrośnięcia
45 dag maki
15 dag margaryny
3 całe jaja
-> dodać zaczyn i zagnieść
100 g cukru pudru - dodać gdy trochę podrośnie (ok. 30-40 min)
Wyrośnięte ciasto lekko rozwałkować (najlepiej już na wyciętym kawałku papieru do pieczenia - będzie się łatwiej zwijać), wyłożyć n
kruszonka :
100 g mąki
50 g cukru
50 g zimnego masła
szczypta soli (na czubek noża)
1/2 łyżeczki kardanomu (opcjonalnie)
Piekarnik rozgrzać do 180 st. C - zazwyczaj formę stawiam na otwartych drzwiczkach piekarnika aż podrośnie a potem piekę około 50 minut - do godziny.
adzienie (smażone jabłka, budyń, orzechy, dżem cokolwiek), zawinąć. Wierzch posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać kruszonką.