Nie samym deserkiem człowiek żyje, nawet w biurze. Na kanapki doskonale nadaje się domowy pasztet – upiekłam więc sobie klasyczny, pyszny, sycący pasztet z zielonej soczewicy z pieczarkami.
Zrobiłam też nowy zakwas i upiekłam już na nim chleb ale.. zniknął zanim zrobiłam zdjęcia. Zapewniam jednak, że był bardzo smaczny i już niedługa jakaś jego wersja pojawi się na blogu.
Przepis na pasztet prosty jak drut.
Składniki:
1 szklanka soczewicy – taka pełna, u mnie 240g
ok. 500g pieczarek
2 małe cebule
3 jajka
sól, pieprz, przyprawy
1 marchewka
opcjonalnie – kilka ząbków czosnku (obranych i posiekanych)/więcej cebuli/jasna część pora
|
Mogłam dokładniej zblenderować ;)
|
Wykonanie:
Namaczamy soczewicę na jakieś 8-12 godzin (np. zalewamy wodą przed wyjściem do pracy). Wodę z namaczania odlewamy, wlewamy świeżą i gotujemy do miękkości – jakieś 15-20 minut. W tym czasie obieramy cebule, drobno kroimy i podsmażamy (możemy teraz dodać czosnek). Myjemy pieczarki i ścieramy na grubej tarce albo drobno kroimy, dodajemy do cebuli, możemy trochę posolić i podsmażamy. Jak soczewica się ugotowała na miękko – odlewamy wodę i pozwalamy jej ostygnąć. Pieczarkom po usmażeniu i odparowaniu też. Włączamy piekarnik, smarujemy tłuszczem foremki. Ścieramy surową marchewkę na grubej tarce. Blenderujemy soczewicę albo mielimy, dodajemy pieczarki, marchew, 3 żółtka, przyprawy (np. łyżeczkę bazylii, pieprz ziołowy albo sól ziołową i pieprz zwykły, paprykę ostrą albo słodką… jak lubicie). Ubijamy na sztywno białka, „wmieszujemy” do masy, przekładamy wszystko do brytfanki, pieczemy ok. godziny. Studzimy w foremce. Najlepszy jest po kilku godzinach w lodówce – może wtedy porządnie związać. Czyli na kanapki rano – jak znalazł :)