Kiedy w grudniu zeszłego roku byliśmy na Kanarach i zobaczyliśmy plakat Pingwinów, od razu wiedzieliśmy, że musimy obejrzeć ten film. W Polsce miał być w kinach w lutym. I faktycznie był, ale jakoś tak się złożyło, że ze względu na pracę nie mieliśmy czasu iść i zobaczyć pingwinów w akcji. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i ostatnio będąc u znajomych padła propozycja by obejrzeć jakiś film. Wybraliśmy pingwiny.
Pewnie wszyscy wiedzą, że najpierw był serial aniomowany emitowany przez stację telewizyjną, opowiadający o pingwinach żyjących na Madagaskarze w zoo. Tak więc postacie tych pingwinów są większości doskonale znane.
Tym razem Rico, Szeregowy, Skipper i Kowalski stają w obliczu wyzwania. Muszą bowiem położyć kres działalności złej ośmiornicy- Dave'owi, który pragnie zemścić się na pingwinach z całego świata i za pomocą tajnej broni zamienić je w potwory. Z pomocą w tej misji przychodzą pingwinom Wiatry Północy, czyli tajne siły specjalizujące się w tajnych misjach.
Pomysł na fabułę nie jest, jak widzicie wielce oryginalny. Naprawdę mogłoby być lepiej, ale... No na szczęście jest jakieś ale. Pomysły pingwinów są jak zwykle na wysokim poziomie, zaskakują i co najważniejsze są zabawne. Wymyślone rozwiązania są zaskakujące i nie raz podczas filmu zastanawialiśmy się, co osoba, która wymyślała fabułę tego filmu musiała wcześniej zażyć. Nikt normalny nie wymyśliłby czegoś takiego. No, ale żeby nie było wątpliwości, to jest oczywiście
komplement.
Jedyne, czego żałuję to to, że nie było w filmie wcale Juliana. Jest to niewątplwie moja ulubiona postać w tym filmie i równie mocno uwielbiam Jarosława Boberka, który w tym filmie użycza
Julianowi swojego głosu. Cały czas czekałam, kiedy się pojawi, a tu taka klapa.
Jednak podsumowując już, film jest fajną rozrywką dla całych rodzin :). Dzieciaczki na pewno będą zadowolone, a i rodzice będą dobrze się bawić. Porcja śmiechu dla wszystkich.